Gdy masz siedemnaście lat, a za sobą debiut, pierwszego gola oraz pierwszą asystę na szczeblu centralnym, wydaje się, że piłkarski świat stoi przed tobą otworem. Tak może pomyśleć Jakub Bieroński, młody pomocnik Podbeskidzia, którego dopiero poznają kibice, nie tyle swoi, co ci poza obrębem miasta Bielsko-Biała.
Bo fanom bielskiego zespołu mógł zapaść w pamięci już w poprzednim sezonie, kiedy debiutował w zespole seniorów "Górali". Dostał szansę przeciwko Rakowowi Częstochowa, następnie zaliczył epizody w starciu z Chojniczanką Chojnice oraz Chrobrym Głogów. Swoje pięć minut - i to dosłownie, a nie w przenośni - ma po przerwie pandemicznej tego sezonu. Z Olimpią Grudziądz strzelił pięknego gola, czym zapisał się w pamięci większej grupie fanów. Z kolei z Radomiakiem Radom popisał się efektowną asystą do Łukasza Sierpiny.
- Cieszę się, że mam w zespole starszych kolegów, którzy pomagają mi w sprawnej aklimatyzacji na pierwszoligowych boiskach. Każde udane zagranie, czy bramka z pewnością pomagają mi podbudować się. Muszę jednak zachować pokorę. Gram po to, by pomagać drużynie. Mam nadzieję, że razem uda nam się osiągnąć wspólny cel. Nie zagrałem nie wiadomo ilu meczów, żeby być przykładem dla innych wychowanków akademii. Na pewno każdy młody chłopak marzy o grze w pierwszym zespole. Ja po prostu udowadniam, że jeśli bardzo czegoś chcesz, to możesz to osiągnąć - mówi Bieroński, od którego aż bije pokorą.
Czytaj więcej