Goście postawili na odważną grę, w następstwie swoich zapędów kilkukrotnie niepokoili golkipera rywali. Z rzutu wolnego w słupek uderzył Patryk Wentland, błędną decyzją w ważnym momencie pod bramką podjął Szymon Kacprzak, który posłał strzał nad celem, a wreszcie z dogrania Szymona Kościucha chybił z 4. metrów Michał Motyka. Tyle o doskonałych szansach zmarnowanych. Były też i te, które właśnie przysporzyły bestwinianom radości. W 57. minucie piłkę z wysokości 18. metra podał wzdłuż bramki Adrian Miroski, a w roli egzekutora optymalnie zaprezentował się Dawid Gleindek.
Również 73. minuta okraszona została zyskiem przyjezdnych. Tym razem odbitego strzału od własnego golkipera piłkarze ze Studzienic nie wyekspediowali w porę, przejął ją sprytnie Motyka ze stoickim spokojem mierząc pod poprzeczkę.
Przy stanie 2:0 impet bestwińskiej drużyny osłabł. Dowodem tego nie tylko gol z gatunku „stadiony świata” z 76. minuty, gdy po uderzeniu z rzutu wolnego futbolówka od słupka wtoczyła się do siatki, ale i nerwowy finisz, gdy gospodarze stemplowali nawet poprzeczkę w swoich dążeniach do wyrównania. – Na własne życzenie drżeliśmy w końcówce o wynik. Wygraliśmy jednak w pełni zasłużenie – komentuje Gruszfeld.
LKS Bestwina: Kudrys – Miroski (85' Riva), Krawczyk, Wentland, Kacprzak, Droździk, Gala, Kosmaty (58' Kościuch), Patroń (75' Wójtowicz), Motyka, Gleindek (80' Adamowicz)
Mecze derbowe mobilizują zawsze nie tylko zawodników, ale również kibiców, a jeśli jeszcze na dodatek dopisuje pogoda, to jest ich całkiem pokaźna liczba. I tak też było w Kaniowie na derbowym meczu LKS Kaniów – KS Bestwinka. Sprzedano około 220 biletów, ale przecież są jeszcze uprawnieni do bezpłatnego wejścia, tak więc trybuny wokół boiska były zapełnione i chyba nikt nie żałował, że poświęcił te dwie godziny na oglądanie meczu, ponieważ drużyny zaprezentowały świetne widowisko. Zdjęcia TUTAJ
Zanim jednakże pokuszę się o drobną relację z meczu muszę napisać kilka słów o kibicach. Pamiętam wiele derbów sprzed lat i wiele takich meczów, kiedy żałowałem, że byłem na trybunach. Dzisiaj kibice bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Wybrałem sobie miejsce obok krytej trybuny, którą w większości zapełniła młodzież. Byli tutaj kibice i LKS Kaniów i KS Bestwinka. Panowała pełna zgoda, oklaskiwano i komentowano każde udane zagranie niezależnie od tego, której drużyny ono dotyczyło. Nie usłyszałem żadnego wulgaryzmu. Takie mecze ogląda się z prawdziwą przyjemnością.
Były pochwały dla kibiców, to teraz dla drużyn – obu drużyn. Dla gospodarzy, LKS Kaniów, za cztery kapitalne bramki, dla gości, za walkę do samego końca, za ambitną walkę najmłodszej chyba drużyny w bielskiej A klasie.
Pierwsza bramka padła w 7 minucie, a jej autorem był Norbert Foks. Wcześniej, zaraz po pierwszym gwizdku, groźny atak przeprowadzili goście. Były jeszcze ostemplowane słupek i poprzeczka bramki strzeżonej przez Dominika Chmielniaka, ale pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 1:0. Zaraz po przerwie, zegar wskazywał 46 minutę, ponownie na listę strzelców wpisał się Norbert Foks. Na pewno więcej z gry mieli gospodarze, ale młodzież KS Bestwinka nie zamierzała łatwo sprzedać skóry i raz za razem próbowała konstruować akcje torujące drogę do bramki Dawida Grabskiego. Tymczasem w 52 minucie na indywidualną akcję decyduje się weteran LKS Kaniów (przepraszam, Robert za takie określenie, ale życzę Ci kontynuacji kariery i odbierania życzeń z okazji 50 lat na boisku, jak to miało miejsce w przypadku ciągle grającego w podstawowym składzie Wojciecha Czulaka), Robert Jurczyga, mija obrońców, drybluje również bramkarza KSB, Dominika Chmielniaka, i zdobywa trzecią bramkę dla LKS Kaniów.
Obaj trenerzy dokonywali wielu zmian, były takie w przerwie i w trakcie drugiej połowy. Chwilę po tym, jak wszedł na boisko na rajd lewą stroną zdecydował się Damian Woźniak, zagrał wzdłuż linii końcowej, a przed bramką we właściwym miejscu znalazł się Kamil Góra i podwyższył wynik na 4:0.
Było jeszcze kilka podbramkowych sytuacji z jednej i drugiej strony, ale wynik nie uległ zmianie i derbowe zwycięstwo 4:0 odnotował na swoim koncie LKS Kaniów.
Podsumowując zupełnie obiektywnie: dopisało wszystko – znakomita pogoda, wspaniałe widowisko stworzone przez obie drużyny, kapitalne zachowanie publiczności, zupełny brak wulgaryzmów, bardzo dobre sędziowanie (przeważnie wulgaryzmy na meczach dotyczyły sędziów, tutaj tego nie było, mimo iż sędzia główny pokazał kilka żółtych kartek). Wygrali zasłużenie gospodarze, gratulacje, ale na pewno słowa uznania za walkę do samego końca należą się również młodym zawodnikom KS Bestwinka. Jeżeli ta ekipa się nie zniechęci i pozostanie w dalszym ciągu drużyną to w przyszłości będzie walczyć o najwyższe lokaty.