Trener LKS-u Bestwina Sławomir Szymala dokonał historycznego wyczynu wprowadzając zespół do IV ligi. Nie zadowala się jednak nieoczekiwanym osiągnięciem tylko przygotowuje drużynę, na dłuższy pobyt w najwyższej klasie rozgrywkowej prowadzonej przez Śląski Związek Piłki Nożnej.
- Awans do IV ligi jako cel postawiliśmy sobie dwa lata temu – mówi Sławomir Szymala. - Wtedy jednak awansowała Iskra Pszczyna, po sezonie, w którym rozegrana została tylko jedna runda, bo pandemia storpedowała wiosenne rozgrywki. Nie żałowaliśmy jednak tego co się stało, ale zabraliśmy się do jeszcze mocniejszej pracy, żeby nasze wejście do IV ligi nie skończyło się tylko roczną przygodą. Zbudowaliśmy naprawdę mocny zespół, który wiosną tego roku w pięciu pierwszych kolejkach grupy mistrzowskiej z kompletem dał sygnał rywalom, że poważnie myśli o awansie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie będzie łatwa sprawa, bo z powodu urazów mieliśmy tylko 14-osobową kadrę, ale graliśmy z wiarą i nawet gdy MKS Lędziny nas na moment wyprzedził w tabeli odzyskaliśmy pozycję lidera i dlatego po sezonie mogłem powiedzieć „czapki z głów przed chłopakami”. Grali poklejeni tejpami, walczyli z urazami, zaciskali zęby i pokazując charakter dopięli swego.
Przed zespołem z Bestwiny kolejne wyzwanie, ale kibice oglądający mecze sparingowe są pełni optymizmu, choć na razie wyniki nie dają powodu do pełni zadowolenia. Porażki 1:3 z GLKS Wilkowice i 3:4 z LKS Jawiszowice to jednak „tylko” element okresu przygotowawczego.
- Nawarzyliśmy piwa i musimy go teraz wypić – dodaje z uśmiechem Sławomir Szymala. - Od 14 lipca zaczęliśmy treningi, ale frekwencja z racji tego, że późno zakończyliśmy rozgrywki na razie nie jest stuprocentowa. Sezon urlopy, wyjazdy na weekendy, przygotowania do ślubu, to wszystko sprawia, że dopiero od 26 lipca liczę na start w pełnym składzie. Do tego czasu skupiam się na testowaniu, bo nie ukrywam, że ubiegamy się o nowych zawodników. W sumie w planie mamy pięć sparingów. Po dwóch pierwszych rozegranych w rytmie sobota-środa zaplanowałem wolny weekend, bo 24 lipca Mateusz Droździk się żeni i połowa drużyny idzie na ślub i wesele więc nie było sensu przemierzać się do gry. Ale po ślubie ruszamy już z kopyta i po tygodniu treningów, mam nadzieję już w pełnym składzie z wszystkim „starymi” oraz pozyskanymi „nowymi” 31 lipca zagramy z Hejnałem Kęty, następnie w środę 4 sierpnia zagramy z Kalwarianką i na 7 sierpnia wyznaczyliśmy sobie próbę generalną z KS Międzyrzecze.
Czytaj więcej