Jeśli poproszono by nas o wymienienie najsłynniejszych Duńczyków, to niewątpliwie Hans Christian Andersen znalazłby się na pierwszym miejscu. Być może niektórzy wskazaliby jeszcze filozofa Kierkegaarda albo drużynę piłkarską – mistrzów Europy z 1992 r., jednak słynny pisarz jest chyba poza konkurencją. W roku 2005 z racji dwusetnej rocznicy jego śmierci, światowe zainteresowanie Andersenem szczególnie wzrosło, będąc inspiracją do dyskusji, nowych opracowań, przyczynków do biografii tej fascynującej postaci.
Bogusława Sochańska, kolejny gość GBP w Bestwinie należy do najwybitniejszych znawców twórczości literata z Odense. Jako filolog duński, tłumaczka, dyrektor Duńskiego Instytutu Kultury i radca kulturalny w Ambasadzie RP w Kopenhadze posiada rozległą, fachową wiedzę, którą podzieliła się z mieszkańcami Bestwiny w wykładzie: „Wpływ tłumacza na kształt dzieła literackiego - czy znamy prawdziwego H. Ch. Andersena?" Okazuje się, ze tak naprawdę znamy go bardzo słabo, gdyż z upływem lat jego sylwetkę, życiorys, zniekształciły przeróżne stereotypy i nieścisłości. Po pierwsze – czy na pewno był wyłącznie baśniopisarzem? Przecież wiele jego utworów to teksty przeznaczone niekoniecznie dla najmłodszych, albo skierowane do nich tylko z pozoru., w środku ukrywając głębszą, filozoficzną treść. Śmierć, przemijanie, życie wieczne, miłość, przyjaźń – motywy te znajdujemy zarówno w „Dziewczynce z zapałkami”, „Małej Syrence”, „Brzydkim kaczątku” jak i innych, poważniejszych opowiadaniach. Bo przecież pierwotny, oryginalny tytuł zebranych dzieł Andersena to „Baśnie i opowieści” a nie tylko „Baśnie”, do czego przyzwyczaiło nas wydanie tzw. „iwaszkiewiczowskie” w tłumaczeniu głównie Stefanii Beylin.Po drugie – znane nam dotychczasowe przekłady nadmiernie „wygładzały” oryginalny styl Andersena, bliski językowi mówionemu, pozbawionemu ozdobników. W takim naiwnym dydaktyzmie celowała zwłaszcza Cecylia Niewiadomska, zastępując np. w opisie pijanego człowieka sformułowanie „szedł chwiejnym krokiem” słowami „szedł z trudem”. Albo w „Brzydkim kaczątku” dosadne „stul dziób” przeszło w miękkie „zamknij buzię”. Do tego dochodziły jeszcze słowa w stylu: „bowiem”, „rzekł”, „iż”, obce duchowi oryginału. Bogusława Sochańska w swoich tłumaczeniach oczyszcza zatem Andersena z wszelkich naleciałości, powstałych również na skutek dawniejszego przekładania z języków „trzecich” – niemieckiego, francuskiego i różnych innych. Wierność pierwowzorowi zaowocowała otrzymaną w 2007 r. prestiżową Nagrodą im. Hansa Christiana Andersena.
A co z biografią pisarza? No cóż, powszechnie przyjęło się uważać, że jego życie było pasmem nieszczęść i patologii...To nie do końca prawda. Choć urodzony w rodzinie niezbyt zamożnego szewca, to jednak szewca bardzo oczytanego i wprowadzającego syna w świat kultury, Hans Christian miał możliwość rozwoju swojego talentu związanego z ogromną wyobraźnią. Inna sprawa, że niekiedy, jako osoba nadwrażliwa, bardzo wyolbrzymiał niektóre sprawy – m.in. nie znosił krytyki i każdą nieprzychylną recenzję traktował jak osobistą klęskę. Jednakże tych złych opinii nie było za wiele, mało który autor cieszył się za życia tak wielkim uznaniem i poważaniem jak właśnie Andersen.
Należy dodać, że biblioteczne spotkanie prowadzone przez dyrektor GBP, Teresę Lewczak zgromadziło wielu gości – oprócz wspomnianych p. Owczarz i p. Wojtyły pojawili się m.in. wicewójt Artur Beniowski, redaktor „Gościa Niedzielnego” Alina Świeży – Sobel, dr Franciszek Maga, przewodniczący Komisji Kultury Benedykt Kohut wraz z małżonką, radna Danuta Kubik, radny Wiesław Szypuła i inni, w tym także dzieci. Po części „oficjalnej” można było zdobyć autograf, a następnie posilić się bigosem, kołaczem i gorącymi napojami.
Oprócz wygłoszenia wykładu, p. Sochańska miała także możliwość poznania historii Bestwiny i odwiedzenia Muzeum Regionalnego, gdzie z naszymi dziejami zaznajomili ją Przewodnicząca Towarzystwa Miłośników Ziemi Bestwińskiej Waleria Owczarz i mgr Andrzej Wojtyła. Tłumaczkę zafascynowały losy Myszkowskich, Habsburgów, zainteresowała się tutejszą gwarą, zwyczajami, a przede wszystkim krajobrazem. Wszystkie te wspomnienia na pewno zabierze ze sobą i zachowa w pamięci, czego serdecznie życzymy.
Sławomir Lewczak - www.bestwina.eu