W niedzielę odbyły się dwa mecze w bielskiej A klasie z udziałem naszych drużyn. Posłużę się tutaj informacjami, jakie można przeczytać na stronach/profilach LKS Kaniów i KS Bestwinka;
Już w trakcie meczu chodził mi po głowie tytuł będący parafrazą słów wypowiedzianych kiedyś przez jedną znaną osobę:
Nam to zwycięstwo po prostu się należało!Żeby być obiektywnym, należy napisać, że pierwsza połowa zdecydowanie należała do gości, Wilamowiczanki Wilamowice (potwierdzają to zdjęcia praktycznie wszystkie wykonane pod naszą bramką >>>
TUTAJ), chociaż to nasza drużyna mogła schodzić na przerwę z prowadzeniem 1:0. W 43 minucie Paweł Wilczak wypuszczony w uliczkę przez bodajże Arkadiusza Laszczaka oddał po ziemi strzał na bramkę strzeżoną przez Mateusza Markiela, a ten koniuszkami palców skierował piłkę na zewnętrzną stronę słupka i opuściła ona boisko. Gdyby piłka poleciała pól metra wyżej …. Ale nie ma co gdybać.
Słowa uznania należy kierować do bramkarza, Marcina Janeczko, który chyba miał dzisiaj swój dzień.
Druga połowa miała zupełnie inne oblicze. Stwarzaliśmy znacznie więcej okazji strzeleckich pod bramką Wilamowiczanki, jedna z nich zakończyła się faulem na Szymonie Rączkowskim tuż przed „16”, do wykonania rzutu wolnego podszedł Patryk Ciućka i precyzyjnie posłał piłkę do bramki obok słupka (64’). Zdobyte przez nasz zespół prowadzenie z jednej strony podrażniło gości, ale też dodało nam skrzydeł, które niestety zostały podcięte poprzez podyktowanie przeciwko nam rzutu karnego w 80 minucie, który wykorzystał najlepszy strzelec wilamowiczan, Kacper Czylok i zrobiło się 1:1.
I w tym momencie ujawniło się w całej okazałości serce i waleczność naszej drużyny, jak również znakomite wyczucie trenera Sebastiana Komrausa co do składu i zmian w trakcie meczu.
Sędzia główny Szymon Mrowiec przedłużył spotkanie o 5 minut i to podopieczni Sebastiana Komrausa potrafili lepiej je wykorzystać, zdobywając bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, które kapitalnie wykończył główką Paweł Wilczak.
O walce do ostatniego gwizdka o zdobycie chociaż jednego punktu świadczy wędrówka bramkarza Wilamowiczanki do naszego pola karnego, co również widać na zdjęciach z końcówki meczu. Marcin Janeczko nie pozostawił przeciwnikom żadnych złudzeń i po 95 minutach meczu razem ze swoimi kolegami i trenerem wzniósł ręce w górę, oznajmiając tym samym zdobycie 3 punktów. Pewno nie muszę dodawać, że są to pierwsze punkty zdobyte w rundzie jesiennej na własnym boisku, więc radość z dopisania ich do naszego konta wydaje się jak najbardziej uzasadniona, tak samo jak „cieszynka” w wykonaniu całej kaniowskiej ekipy na środku boiska.
LKS Kaniów – LKS Wilamowiczanka Wilamowice 2:1
LKS Kaniów: Marcin Janeczko, Dariusz Siwek, Wojciech Kubies, Patryk Ciućka, Damian Woźniak, Damian Klimczak, Wojciech Czulak, Daniel Mirowski, Marek Faruga, Rafał Beniowski, Arkadiusz Laszczak oraz Daniel Zużałek, Bartłomiej Kowalczyk, Fabian Rączkowski, Szymon Rączkowski, Nikodem Czylok, Łukasz Bernaś i Paweł Wilczak.
Mecz KS Bestwinka na podstawie wpisu na profilu na facebooku:
O 14 w Kobiernicach na boisku Bujakowa seniorzy zmierzyli się z Kozami.
Orzeł swoje domowe spotkania rozgrywa bowiem na boisku Gronia. Wyjazd dzisiejszy był więc wymagający podwójnie, trudny rywal oraz trudna murawa. Ekipa Marcina Sztorca zagrała dziś kolejne dobre spotkanie, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Przewagę w pierwszej połowie pięknym uderzeniem potwierdza nie kto inny jak Grzegorz Sztorc, w 33 podanie od Maćka Kosmatego kończąc celnym strzałem z powietrza. Pięć minut później asystę Egona finalizuje Vadym, podrażniony chwilę wcześniej żółtym kartonikiem w polu karnym rywala zachowuje się bezbłędnie, podwyższając prowadzenie. Po zmianie stron dwie dobre okazje do „zabicia” spotkania ma Grzesiek w pierwszej, uderzając w środek bramki w drugiej natomiast nad poprzeczką. W 64 minucie najlepsza i w zasadzie jedyna okazja Orła do zdobycia bramki, po której ze zderzenia Damiana Dominika oraz napastnika rywali w ostatniej chwili udaje się wybić piłkę na rzut rożny. W 66 minucie gospodarze dzisiejszego meczu komplikują sobie życie, po wyjątkowo chamskim faulu do szatni odesłany zostaje jeden z rywali, mamy więc 25 minut gry w przewadze. Do wypunktowania Orła zabrakło niestety konsekwencji i zimnej krwi a w mecz wkradły się niepotrzebne emocje. Defensywa spisała się jednak wzorowo i Orzeł pozostał dziś bez strzału w światło bramki, a kolejne zasłużone 3 punkty powędrowały na nasze konto, co serię zwycięstw podwyższa do pięciu. Równie atrakcyjnie sytuacja prezentuje się w tabeli bielskiej serie A. Po 11 kolejkach z jednym meczem zaległym zajmujemy drugie miejsce z takim samym dorobkiem punktowym co rezerwy GLKS-u, z którymi w meczu na szczycie zagramy już za tydzień.
Trener Marcin Sztorc: Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Zdominowaliśmy rywala, nie dopuszczając go do groźnych sytuacji. Sami potrafiliśmy wykreować kilka. Natomiast drugie 45 min nie było ciekawym widowiskiem. Zabrakło nam spokoju i dokładności. W przyszłości to element do poprawy, by w pełni kontrolować przebieg takich spotkań.
Orzeł Kozy 0 - 2 KSB
Skład: Chmielniak, Kucharczyk, Lach, Fluder, Francuz, Lisewski, Stasica (Kujawa), Matvieienko (Sajdak), Kosmaty, Łuszczak (Bazin), Sztorc (Skęczek)