W Czechowicach-Dziedzicach jest grupa osób, w tym również obaj nasi mieszkańcy, zaangażowana w reaktywację sekcji bokserskiej RKS STAL Czechowice i kontynuację tradycji bokserskich (treningi prowadzili m. in. na terenach rekreacyjnych w Kaniowie – zdjęcie 1). Tak o przygotowaniach i samym wydarzeniu opowiada Bartosz Kempny, pasjonat, bokser i trener (Boxing Coach):
9 maja zostaliśmy jako Czechowickie Stowarzyszenie Bokserskie poproszeni o pomoc w zorganizowaniu wydarzenia mającego na celu upamiętnienie sekcji bokserskiej "RKS STAL Czechowice". Pomysłodawcami byli: Jacek Cwetler - Izba Regionalna, Mariusz Olejak oraz Andrzej Roehrich z Towarzystwa Przyjaciół Czechowic i Miejska Biblioteka Publiczna.
Będąc na spotkaniu organizacyjnym zapytano mnie jak najlepiej upamiętnić tamte czasy i zawodników, którzy zdobywali dla nas medale i puchary na skalę ogólnopolską w złotej erze polskiego boksu i czasów legendarnej kadry olimpijskiej Feliksa Stamma? Odpowiedziałem - najlepszy sposób, to zmobilizować wszystkich pasjonatów z Czechowic i okolic oraz zrobić walki bokserskie. Od początku byliśmy bardzo zorganizowani i na hasło "wszystkie ręce na pokład" wiele osób zaangażowało się w pełni i zupełnie bezinteresownie dołożyło swoją cegiełkę do tego przedsięwzięcia. Zaczęliśmy od wynajmu ringu z klubu bokserskiego GUKS Carbo Gliwice i zaprzyjaźnionego trenera Henryka Wilka. Kiedy zapytano nas, jakie wydarzenie organizujemy, odpowiedziałem, że chcemy przybliżyć mieszkańcom historię naszych bokserów sprzed 70 lat oraz reaktywować sekcję bokserską, żeby dorośli i młodzież mogli kontynuować te tradycje. Pokazałem działaczom i trenerom kilka pamiątek z tamtych czasów i mieliśmy nawet proporczyk z lat 50-tych z GUKS Carbo Gliwice. "Pan Henryk Wilk był w szoku, że mamy tak zabytkowy wręcz eksponat i byli mile zaskoczeni. W zamian dostaliśmy klubowe rękawice bokserskie na pamiątkę. Mając ring zabrałem się za zestawienie walk oraz zapraszanie gości honorowych. Na początek wystąpił Wojciech Adamus na pokazowych tarczach. Wojtek to ikona czechowickiego boksu, człowiek, od którego nauczyłem się bardzo wiele nie tylko na temat szermierki na pieści, to mój wieloletni przyjaciel. Następnie były tarcze pokazowe z Alexem Stefańcem (10 lat), którego pradziadek boksował w Stali, a dowiedziałem się tego od prababci, która była obecna i oglądała swojego prawnuka w akcji, jak i miała możliwość obejrzeć zdjęcia archiwalne męża. Ten niesamowity zbieg okoliczności, to coś co mnie napędza i daje olbrzymią motywację do działania. Sam Alex to naturalny talent i ma ogromną frajdę z boksowania. Trzeba było dużo odwagi by wyszedł na ring, a on nie tylko, że dał sobie świetnie radę, to jeszcze chciał powtórzyć trening pokazowy ze mną. Niesamowity chłopak. Kolejnymi byli goście honorowi: Daniel Basik, młody junior zbierający wszystko co się da w boksie amatorskim. Czechowiczanin ma na swoim koncie Mistrzostwo Śląska i podczas wydarzenia opowiedział dużo o sobie oraz o treningach pod okiem Roberta Foltarza w Bielskim Klubie Bokserskim Beskidy. Zrobiliśmy Danielowi miłą niespodziankę, życząc mu powodzenia, bo tydzień później miał mistrzostwa Polski w boksie i krzycząc na wiele gardeł - "Daniel Basik DO BOJU". Widać było u tego młodzieńca szczerą radość. Niesamowity talent - Julia Kurowska, zawodniczka oraz trenerka w klubie Ring Bielsko, czechowiczanka (niestety z powodów osobistych) sympatyczna i waleczna, prowadzi zajęcia dla młodzieży. Bartłomiej Stryczek - mój wieloletni przyjaciel, który stawiał pierwsze kroki na treningach u Marcina Schmeiducha oraz u mnie, pochodzący z Bestwiny, ale mieszkający w Czechowicach reprezentant BKB Beskidy i wychowanek Roberta Foltarza razem z Danielem. Skromny, ciężko pracujący i bardzo niebezpieczny dla przeciwników jegomość. Bartek stoczył wiele walk amatorsko zdobywając nieraz miejsce na podium oraz zawodowo w USA i UK, jak i na naszym podwórku. Miałem kiedyś przyjemność stać w jego i Julii narożniku jako zastępstwo. Podziwiam go za ciężka pracę i poświęcenie się sportowi i pasji, którą kocha. Podczas wywiadu z naszym Mistrzem zapytałem o kulisy treningów i walk oraz zaznaczyłem, że kiedy odłoży rękawice na kołek, czekamy na jego doświadczenie w klubie w Czechowicach, kiedy powstanie.
Piotr Łącz - poznałem Piotrka na zawodach bokserskich przez wspólnych znajomych akurat dzień po tym, jak ciężko znokautował swojego oponenta, sympatyczny, skromny oraz ciężko trenujący zawodnik wagi ciężkiej. Zawsze lubiłem jego opowieści z ringów i sparingów z czołówką polskiej sceny bokserskiej. Piotr jest aktualnym mistrzem Polski Seniorów oraz wielokrotnym mistrzem Śląska. Obecnie boksuje zawodowo z rekordem 10-0 (7ko) w Polsce oraz USA. Trenuje pod okiem Łukasza Brudnego w klubie Puncher Cieszyn. Na zaproszenie stawił się po powrocie ze Stanów i wygraniu tam dwóch pojedynków. Dodam, że był tam na swój koszt, żeby zdobyć rozgłos i zaczerpnąć wiedzy z amerykańskiego podwórka. Podczas wywiadu opowiedział dużo o treningach i o planach na przyszłość. Goście honorowi to ukłon w stronę dokonań tych wspaniałych sportowców w tak trudnej dyscyplinie. Mimo wybitnych umiejętności i ogromnej sławy pozostają normalnymi ludźmi, chętnymi do dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. Sportowcy z krwi i kości. Kolejnym gościem honorowym był legendarny trener Górala Żywiec, Stefan Gawron. Pan Stefan był zaproszony przez działaczy z naszego miasta i zrobił nam ogromną radość swoją obecnością. Trener Gawron, to ikona Polskiego boksu, który przez 44 lata prowadził zajęcia i wychował wielu mistrzów. Obecnie jest na trenerskiej emeryturze, ale dalej wspiera wydarzenia takie jak nasze. Znamy się z ringów Śląska, gdzie przyjemnością było oglądać go w akcji a zawodnicy Górala Żywiec zawsze byli świetnie przygotowani do zawodów. Poprosiłem trenera, by stanął w moim narożniku i ku mojej wielkiej radości zgodził się. To ogromny zaszczyt dla mnie i coś, co będę pamiętał do końca życia. Po gościach honorowych przyszedł czas na walki!
Do boju stanęło 11 zawodników plus moja skromna osoba i daliśmy świetne pokazy w bardzo zaciętych pojedynkach. Ja dołączyłem do walki wieczoru z legendarnym trenerem z Czechowic - Marcinem Schmeiduchem, który od ponad 30 lat prowadzi zajęcia. Jako walka wieczoru zebrałem sromotne cięgi od naszego mentora i którego sam trenowałem wiele lat, a od tzw. Starej Gwardii wyniosłem wiele doświadczenia. Walki prezentowały się następująco:
w pierwszym pojedynku udział wzięli Mateusz Mędrek i Krzysztof Zwaliński. Mateusz to wychowanek BKB Beskidy i brązowy medalista mistrzostw Polski młodzieżowców, mieszkający w Bielsku. Utalentowany i mocno bijący, ale wracający po długiej przerwie do sportu postawił wysoko poprzeczkę Krzyśkowi. Czechowiczanin zaś, mający wieloletnie treningi i kilka walk w formule MMA, bez strachu podjął rękawice i postawił się niczym młody lew naszemu mistrzowi. Świetny pojedynek na rozpoczęcie i emocje od pierwszych sekund. Krzysiek to walczak, który nie pęka przed wyzwaniami, dlatego ta walka z dużo bardziej doświadczonym boksersko Mateuszem była dla mnie bardzo ekscytująca. Oboje dali świetny pokaz. Kolejni wyszli Radosław Wajdzik ze Sławkiem Pachnym. Popularny "Wajda" to również zawodnik MMA z Czechowic, który wraz ze Sławkiem trenują razem w klubie Berserkers Team Bielsko- Biała. Znakomici stójkowicze, którzy znają się doskonale i nie ukrywam, że było to nie lada wyzwanie dla Radka. Bardziej doświadczony rywal nie zastanawiał się ani sekundy biorąc ten pojedynek tak samo jak "Wajda". Za co wielki szacun. Walka była świetnym pokazem umiejętności dwóch młodych i charakternych wojowników. Walka nr 3 - Wojciech Szostek vs Ivan Zholud. Wojtek trenuje ze mną od 3 lat i o ile na początku była to tylko zabawa, to od jakiegoś czasu gość zaczął bardziej się przykładać, co sprawiło, że zaczął robić coraz większe postępy. Idąc za ciosem zaproponowałem mu walkę na naszym wydarzeniu i mając miesiąc na przygotowanie się, uważam, że wykonał kawał świetnej roboty. Naprzeciw niego stanął sympatyczny Ivan pochodzacy z Ukrainy, mój dobry kolega również trenujący u mnie, ale mający początki i wieloletnie doświadczenie z sal i ringów w swojej ojczyźnie. Był to ogromny sprawdzian dla Wojtka, ale tez możliwość spróbowania z czym to się tak na prawdę je. Pojedynek był wyrównany a doping było słychać nawet na osiedlu Północ. Jestem dumny z moich podopiecznych.
Walka nr 4 - Mateusz Molenda vs Daniel Ścieszka. Mateusz to jeden z najmocniejszych filarów, jeśli chodzi o wspieranie i organizowanie wydarzeń bokserskich takie jak nasze. Wiele razy występował na galach charytatywnych i zawsze można na niego liczyć. Po raz kolejny pokazał cojones w starciu z doświadczonym i silnym jak byk Danielem, reprezentantem Żywca. Daniel przyjechał z trenerem Dariuszem Kudzią, który z kolei wytrenował wielu mistrzów i jest ikoną żywieckiego boksu. Panowie dali świetny pokaz umiejętności i był to zaszczyt, że takie persony przyjechały wspierać nas w dzień naszego święta. Oboje to moi serdeczni przyjaciele i zrobiłem z nimi wiele rund sparingowych a z Danielem stoczyłem dwie walki i wiem, jakie to twarde i charakterne chłopaki.
Piąta walka to była gratka dla prawdziwych fanów sportów walki - Krystian Stawowczyk i Krystian Jewuła. Ci panowie znają się bardzo dobrze, bo są nie tylko przyjaciółmi, ale też trenują razem. Krystian Stawowczyk z Kaniowa, to kolejny filar, dzięki któremu boks w Czechowicach i w okolicy się rozwija, zawsze ma dużo pomysłów i potrafi zmotywować do działania każdego. Przy tym jest bardzo groźnym zawodnikiem i od czasu do czasu bierze udział w walkach charytatywnych, jak i zwykłych bitkach. Wraz z Krystianem Jewułą zaprezentowali swoje umiejętności przed widzami na naszym wydarzeniu. Ten pojedynek był chyba najbardziej oczekiwany przez fanów boksu, dwóch rzeźników nie oszczędzało się w ringu i widać było sportową rywalizację, po czym przybili po pojedynku sztamę, piękne sportowe zachowanie.
Ostatnia walka to walka moja z trenerem Marcinem Schmeiduchem. Marcin prowadzi zajęcia od ponad 30 lat i sam dużo się od niego nauczyłem. To postać znana i szanowana w czechowickim sporcie, nie mogło zabraknąć go na naszym wydarzeniu. Stara Gwardia, jak nazywam ekipę z treningów od Marcina, to ludzie, którzy trenują dłużej niż większość uczestników żyje na tym świecie. Weterani, zawsze chętni dzielić się wiedzą, często w prosty, bolesny sposób o czym przekonałem się nie raz. Planowo miał być to pojedynek Marcina Schmeiducha z Jakubem Mizerą, kolejnym wojownikiem, który jest legendą sportów walki z Czechowic, pracującym z młodzieżą. Niestety Kuba się rozchorował na dwa dni przed walką i musiałem go zastąpić. To jedna z tych chwil w życiu, kiedy trzeba podjąć decyzję i założyć rękawice. Dla mnie to był zaszczyt móc się pokazać przed kibicami, niestety zebrałem sromotne cięgi, tak jak to zawsze bywało. Natomiast dziękuję za to, bo moim zdaniem całość wyszła kapitalnie. Tak jak miało być. Po ostatniej walce była chwila, żeby podziękować Marcinowi i nieobecnemu Kubie za to, że tyle lat działają nieustannie i oddać im szacunek. Było dużo miłych słów uznania i każdemu mogła zakręcić się łezka na to, jak uczciliśmy wszystkich, którzy przyczynili się do tego, że święto boksu w naszym mieście wyszło tak wspaniale. Należy wspomnieć także: znakomitego konferansjera i początkującego stand-upera, Ariela Herkę, który włożył ogrom pracy i był idealny do tego zadania. Nie wyobrażam sobie kolejnych wydarzeń bez udziału tego złotoustego chłopaka. Mnóstwo ciekawych pomysłów to właśnie z jego głowy wypłynęło. Znakomita oprawa audiowizualna to zasługa Dj Yakuza, czyli nie kogo innego, jak Kamila Hulalki, który zadbał o muzykę na wejście dla chłopaków jak i dobre bity podczas całego wydarzenia. Bartek Silarski i Karolina Salamon zadbali o wysokiej jakości nagrania z walk, pokazów i przemówień. Wiktoria Elżbieciak i Adrian Kubica uwiecznili to wszystko na zdjęciach, które to ujęcia będziemy mieli w pamięci i na półkach w ramkach na pamiątkę na lata, natomiast filmik promocyjny zrobił nam niezawodny Michał Krzywonos z Reconmedia. Klimatyczna zapowiedź na najwyższym poziomie, to creme de la crème, jeśli chodzi o promocję. Były też koszulki z logami, które bezinteresownie zrobiło nam Studio Fox z Pszczyny od mojego przyjaciela i fana sportów walki Kamila Sikory, a rekwizyty do wystawy, która była w środku biblioteki mieliśmy od Radosława Malczyka, który jest pasjonatem i uczestniczył w organizacji, jak i stał w narożniku chyba w każdej walce. Po wszystkim, kiedy emocje opadły, ale echo tego wydarzenia jeszcze roznosiło się po Czechowicach mogliśmy na spokojnie zastanowić się co dalej?
Nadal mamy w planach reaktywację sekcji bokserskiej RKS STAL Czechowice i kontynuację tradycji bokserskich w naszym mieście. Chcemy otworzyć klub dla dzieci i młodzieży, żeby mogli uprawiać ten piękny sport oraz nauczyć szacunku, pokory i ciężkiej pracy. Żeby nasi podopieczni wynosili z treningów dobre wartości i byli przykładem tak jak nasi nauczyciele. To co nas łączy to pasja, tożsamość i wartości, które mamy.
Chcę podziękować wszystkim wymienionym, jak i tym których pominąłem a wiele im zawdzięczam. Szczególnie Robertowi Jarominowi, od którego się to wszystko zaczęło, a który z powodów zdrowotnych nie mógł być z nami. Przyszło wiele osób i pokazaliśmy jaką jesteśmy siłą. Chcemy dalej działać i organizować takie eventy, więc jeśli będzie okazja, to na pewno odpowiemy na wezwanie. Myślę, że pamięć o bokserach RKS STAL żyje w nas i oddaliśmy im należny hołd. Dziękuję wszystkim za zaangażowanie, chęci i dobrą energię. To był piękny dzień i początek nowego rozdziału.
Sędzią ringowym był Sebastian Kapias, który stoczył ponad 80 walk w MMA, boksie i brazylijskim jiu jitsu, czechowiczanin i tak samo ikona sportów walki.
Burmistrz, Marian Błachut objął honorowy patronat nad tym wydarzeniem.