Polish English French German Hebrew Italian Japanese Portuguese Russian Spanish

Podsumowanie piłkarskiego weekendu

24. 05. 27
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 374
Mecz duetu przedstawicieli podokręgu bielskiego, jaki rozegrany został w Kobiernicach, doczekał się jednostronnego rozstrzygnięcia w drugiej jego połowie. www.sportowebeskidy.pl tak relacjonuje przebieg tego meczu:
– To o tyle paradoks, że piłkarsko wyglądaliśmy całkiem nieźle. Do 30. metra operowaliśmy piłką, ale później podejmowaliśmy albo decyzje złe, albo najnormalniej ich brakowało – opowiada Kamil Zoń, szkoleniowiec miejscowej Soły, która zgoła nieoczekiwanie właśnie po zmianie stron została przez gości z Bestwiny wypunktowana. Gospodarze mieli wcześniej najlepszą okazję, aby wynik spotkania otworzyć. W 25. minucie na strzał z okolic 20. metra zdecydował się Michał Brańka, lecz bestwinian uratował słupek. Finalizacji nie doczekały się też inne akcje oskrzydlające Soły. – Brak typowej „9” tym razem był widoczny – kontynuuje trener ekipy z Kobiernic.
Po okresie mimo wszystko obustronnie zachowawczej gry, po raz pierwszy piłka w siatce zatrzepotała w 55. minucie. Przyjezdni egzekwowali rzut z autu na wysokości pola karnego przeciwnika, a z wycofania za „16” skorzystał świetnie mierzący Krystian Patroń. Dobrze dysponowani piłkarze LKS-u Bestwina doczekali się kolejnego łupu w 73. minucie. Po wymianie podań na prawej flance Tomasz Gala zagrał w kierunku Igora Jurzaka, który piłkę opanował i posłał między nogami Dominika Jończego. „Galowy” wykazał się asystą także w 80. minucie, kiedy to przerzut doświadczonego pomocnika z zimną krwią wykorzystał desygnowany nieco wcześniej na murawę Szymon Skęczek.
Przy stanie 3:0 nic złego gościom stać się nie mogło. Soła próbowała odpowiedzieć choć raz i omal nie doczekała się honorowego trafienia, gdy z lewego skrzydła przed bramkę dograł Bartłomiej Kobiela, lecz Jakubowi Kunickiemu zabrakło centymetrów, by szarżę sfinalizować. Kobierniczanie wobec powyżej opisanych zdarzeń ponieśli premierową tej wiosny porażkę domową.
Zrozumiała radość w szeregach ekipy z Bestwiny to nie tylko sam fakt dopisania do ogólnego dorobku 3 „oczek”. – W końcu wygraliśmy mecz, grając zarazem „na zero z tyłu”. Mamy też 2 zwycięstwo z rzędu, co również jest nowością – zauważa Dawid Szewczuk, szkoleniowiec LKS-u, na którego postawę nie wpłynęło negatywnie braki personalne, by wspomnieć o absencjach Mateusza Kudrysa czy Patryka Wentlanda.
KS Sola Kobiernice – LKS Bestwina 0:3
LKS Bestwina: Sładczyk – Nalepa, Riva, Fluder, Wójtowicz, Kosmaty, Patroń, Gacek, Gala, Budkiewicz (75' Skęczek), Jurzak (80' Wilczek).

KS Bestwinka na swoim profilu tak opisuje wyjazd zespołu do Godziszki:
Za nami 16 kolejka, w ramach której wybraliśmy się do Godziszki. Piłkarze tamtejszego Beskidu nie chcieli łatwo oddać punktów, jednak po wyrównanym meczu pełnym walki ostatecznie pokonujemy gospodarzy 0-4 zaliczając 16 ligowe zwycięstwo.
Sobotni mecz bez dwóch zdań był najtrudniejszym starciem tej rundy. Sposób na bramkarza Beskidu w 30 minucie znajduje jednak nasz kapitan Przemysław Stasica. Chwilę wcześniej wynik otwiera Grzegorz Sztorc, jednak po długiej chwili namysłu arbiter postanawia bramki nie uznać. Jednobramkowe prowadzenie utrzymuje się do przerwy, po zmianie stron gospodarze przejmują inicjatywę i przez dwadzieścia minut nie pozwalają odpocząć naszej defensywie. Na szczęście tej soboty nie do pokonania był nasz goalkeeper, który zaliczył kilka świetnych interwencji. Po chwilach kryzysu nadszedł jednak nasz czas i końcowa faza meczu wyglądała już tak, jak powinna. W 71 minucie przypomina o sobie Vadym silnym strzałem w swoim stylu podwyższając prowadzenie a dziesięć minut później zamyka dośrodkowanie Konrada Łuszczaka i jest po meczu … prawie. Zwycięstwo nie byłoby pełne, gdyby bez gola został nasz snajper. W 86 minucie Egon wychodzi na czystą pozycję, a bramkarz gości decyduje się na nieczystą interwencję. Grzegorz pewnie egzekwuje "11" ustalając wynik końcowy.
Beskid Godziszka 0 : 4 KSB (0-1)
KS Bestwinka: Chmielniak, Kucharczyk, Kujawa Mateusz, Pietraszko, Lach, Stasica (Skęczek), Matvieienko (Sajdak), Olek, Łuszczak, Lisewski, Sztorc.

LKS Kaniów swój mecz rozgrywał w Czańcu. Jego początek kapitalnie ułożył się dla kaniowian, bo już w 3 minucie Rafał Beniowski pokonał bramkarza gospodarzy. Wynik 0:1 utrzymał się jednak tylko do 17 minuty, ale po kolejnych 10 minutach do bramki trafia Patryk Ciućka i Kaniów ponownie obejmuje prowadzenie. Niestety, w 32 minucie gospodarze po raz drugi pokonują bramkarza kaniowian i pierwsza połowa kończy się remisem 2:2.
Po zmianie stron do bramki trafiają tylko gospodarze (78’) i nie udaje się kaniowianom wywieźć z Czańca ani jednego punktu, ale szczęście było bardzo blisko.
LKS Czaniec II – LKS Kaniów 3:2

 

Do góry