Deszcze i zła widoczność nie pozwoliły niestety na zorganizowanie pokazów spadochronowych bielskiego aeroklubu. Spadochroniarze obiecali jednak, ze na pewno jeszcze w tym roku się w naszej gminie pojawią. Mimo braku tej atrakcji, na program nie narzekał nikt, bo zarówno zaproszone zespoły, jak i zaplecze gastronomiczne stały na bardzo wysokim poziomie.
Rozpoczęło się kolorowo i wesoło, ponieważ zespół „Wesołe nutki” roztańczył i rozśpiewał najmłodszych gości Dni Bestwiny. Zaraz potem estrada także należała do dzieci, lecz prezentujących bardziej tradycyjny, ludowy repertuar. Występ w Dziecięcym Zespole Regionalnym w końcu zobowiązuje – i przyznać trzeba, że jest zawsze gwarancją wysokiego poziomu wykonania.
Od 18.00 na deskach zainstalował się „Redlin” swą muzykę określający jako „Folkowe rytmy świata”. Rzeczywiście, usłyszeliśmy irlandzkie przyśpiewki z pubów, rosyjskie „Kalinkę” i „Katiuszę”, amerykańskie „Yankee Doodle”, węgierskie czardasze, jamajskie reggae – praktycznie każda strona świata była muzycznie reprezentowana, a żywiołowość interpretacji sprawiła, ze zapominało się o szarości ołowianego nieba. Potem panował już bezkompromisowy rock. „Lacrime Dei”, rodowici bestwinianie, udowodnili, że także „mocne uderzenie” ma prawo zaistnieć na festynie, podobając się młodzieży, ich rodzicom i dziadkom.
I nareszcie Oni – Wiesław Tupaczewski, Andrzej Tomanek i Andrzej Piekarczyk – czyli słynny kabaret OT.TO. Ale czy należy ich szufladkować tylko i wyłącznie jako kabaret? Przecież występowali także jako rockowa grupa „7777”, mogą na zawołanie wcielić się w górali (z „komórecką”), raperów (w piosence „Droga Pani Sąsiadko) i generalnie we wszystko, co podyktuje im fantazja. W Bestwinie przyciągnęli na swój występ prawdziwe tłumy, ludzie podśpiewywali wraz z artystami znane z radia i telewizji melodie. OT.TO jest nie byle jaką „firmą”, kolejną gwiazdą występującą specjalnie dla naszej małej społeczności. Kto przyjedzie za rok? Może pan dyrektor Boboń ma już pewne plany?
Trampoliny, balony, wata cukrowa, specjały prosto z grilla, słodycze – bez tego nie może się obejść żadne „rasowe” święto, pod tym względem organizacja wypadła perfekcyjnie. Duży wkład miała w to szkoła, LKS Bestwina, jak również członkowie Zespołu Regionalnego. Wrażenia z całego wieczoru zostaną na długo, zwłaszcza, gdy spróbowało się tańca przy akompaniamencie zespołu „Irjan”. A kto nie był, niech żałuje, bo chociaż imprezy w okolicznych miastach może większe, to jednak pozbawione tej jakże charakterystycznej, rodzinnej atmosfery!
Sławomir Lewczak - www.kultura.bestwina.pl