Polish English French German Hebrew Italian Japanese Portuguese Russian Spanish

"Warto mieć marzenia i na nie pracować" - Mirosław Łukaszuk rozmawia z Magdaleną Solich

16. 08. 19
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 5561

Na łamach Gazety Wyborczej ukazał się artykuł Mirosława Łukaszuka "Mistrzyni z Bestwiny potrafi przepłynąć pod wodą długość siedmiu basenów." Poniżej jego treść:
W wieku 52 lat Natalia Mołczanowa, legenda freedivingu, ustanowiła jeden ze swoich rekordów świata - przepłynęła pod wodą bez płetw 183 m. Był rok 2014. Magdalena Solich z Bestwiny pod Bielskiem-Białą dopiero zaczynała przygodę z freedivingiem. Na początku lipca tego roku w fińskim Turku pobiła rekord - przepłynęła 185 m i zdobyła tytuł mistrzyni świata.
Mołczanowa nie pobije kolejnego rekordu - zaginęła przed rokiem na Ibizie podczas nurkowania głębinowego. - Właśnie tak jest z rekordami, przychodzą kolejni freediverzy i przesuwają granice tam, gdzie jeszcze kilka lat temu nikomu nawet nie marzyło się dopłynąć. Dlatego dla mnie te złote medale są ważniejsze niż sam rekord - mówi Magdalena, która w Turku zdobyła również złoty medal w nurkowaniu z płetwą, przepływając 232 m. Solich została także uznana za najlepszą zawodniczkę mistrzostw.
Talent objawił się dwa lata temu
W grudniu 2014 roku Magdalena Solich wzięła udział w swoich pierwszych poważnych zawodach - Barbórkowym Pucharze Śląska w Rybniku. W tym turnieju sumowane są punkty, jakie zdobywa się w poszczególnych konkurencjach - nurkowaniu statycznym (jak długo wytrzyma się bez oddechu pod wodą), dynamice z płetwami i bez (mierzy się dystans, jaki zdoła się przepłynąć bez wynurzania). Magda wystartowała tylko w tej ostatniej konkurencji, więc zajęła ostatnie miejsce. Ale i tak była objawieniem zawodów - jej 120 metrów wystarczyło, żeby zakwalifikować się do kadry.
Dwa miesiące później przyszło oficjalne powołanie na lipcowe mistrzostwa świata w Belgradzie, ale Solich spodziewała się tego i treningi rozpoczęła w styczniu.
W Belgradzie zawody odbywały się w basenie odkrytym, padał deszcz, a woda miała 21 stopni - o pięć stopni mniej niż zwykle. Dla zawodnika bez odpowiedniej pianki oznacza to poważne kłopoty, więc inni zawodnicy skreślili Magdę Solich na starcie. Do finału weszła z ostatniego miejsca, a jednak przepłynęła 146 metrów w konkurencji bez użycia płetw. Inne, bardziej utytułowane zawodniczki nie wytrzymały panujących warunków, wypadły dużo gorzej. Magda zdobyła brązowy medal. - Cenniejszy niż złoto, bo wtedy w Belgradzie naprawdę uwierzyłam w siebie - mówi.
Trener drugiej klasy
Pływania nauczyła się na lekcjach wychowania fizycznego w bielskim liceum, gdzie "basen" był obowiązkowy. Miała już 16 lat i tak się z tą umiejętnością dobrze poczuła, że rok później została ratownikiem, a w końcu także trenerem pływania drugiej klasy. Na studiach w katowickiej AWF siłą rzeczy miała zajęcia z pływania, w czasie wakacji dorabiała sobie jako ratownik na basenach, w katowickiej pływalni została nawet ratownikiem etatowym.
Właśnie wtedy zetknęła się z freedivingiem. W kwietniu 2014 roku jej koleżanka z ekipy ratowniczej pojechała na zawody i kiedy wróciła z medalem, Magda uznała, że też spróbuje.
Wielki błękit wciąga
- Jeżeli do freedivingu podchodzi się rozsądnie, to nawet piłka siatkowa może być bardziej wymagająca i groźna dla organizmu - uważa Magdalena. Blekaut (spolszczenie angielskiego "blackout") oznacza zaciemnienie przede wszystkim świateł na scenie, ale i awarię prądu. Wśród nurków tak określa się utratę przytomności z powodu niedotlenienia. Bardzo niebezpieczną, bo nie poprzedzają jej żadne objawy. Czy to we freedivingu na basenie, czy w nurkowaniu głębinowym, środowisko nurków ustaliło kompletną procedurę zabezpieczania się przed skutkami niedotlenienia i bezpiecznego wyjścia z wody. Ale oni sami często łamią te reguły. Na ich wyobraźnię działają sceny z "Wielkiego błękitu" Luca Bessona z młodym Jeanem Reno w jednej z głównych ról. W filmie nurkowie ustanawiają kolejne rekordy głębokości, chcą docierać coraz głębiej, przekraczać kolejne granice. Rezygnują z zabezpieczeń, nurkują samotnie. Wciąga ich "wielki błękit", który daje poczucie wolności.
- Samotni freediverzy to ci, którzy często nie wypływają - mówi Solich. Nigdy nie doświadczyła blekautu, nie dopuszcza myśli, że mogłaby się kiedyś znaleźć w takiej sytuacji. To kwestia odpowiedzialnego podejścia do bezpieczeństwa. Nawet dzisiaj, ze swoimi trenerskimi i ratowniczymi kwalifikacjami, rekordem świata i medalami, za każdym razem, gdy rozpoczyna trening, zawiadamia o tym dyżurnego ratownika.
Wolność w głębinach
Jak to było z Natalią Mołczanową? Określano ją mianem największego freedivera wszech czasów. Ustanowiła kilkadziesiąt rekordów świata i zdobywała złote medale. Nurkowała w doświadczonej grupie na wodach wokół Ibizy. To miało być zanurzenie rekreacyjne, głębokość nie była oszałamiająca, "zaledwie" 40 metrów. Nie wczepiła się do specjalnej linki, nie wzięła nawet obciążenia ułatwiającego zanurzenie. Już nie wypłynęła.
Zdaniem Magdy Solich we freedivingu rzeczywiście chodzi o pokonywanie granic, a właściwie o ciągłe udowadnianie, że ich nie ma. Utwierdziły ją w tym przekonaniu występy, ale i medale w Turku. Jej rekord świata w pływaniu bez płetw wynosi 185 metrów. Łatwo sobie ten dystans policzyć - ponad siedmiokrotna długość 25-metrowego basenu na krytej pływalni.
- Granice są w naszych głowach. Jeżeli człowiek będzie trenował, kolejne dystanse będą się przesuwały, bo ściganie się z innymi nie jest dla mnie celem, tylko środkiem do osiągnięcia celu. Zależy mi przede wszystkim na przepływaniu coraz dłuższych dystansów i na osiąganiu coraz większej swobody w nurkowaniu. I dlatego nie zrezygnuję z zasad bezpieczeństwa - zapewnia.
Woda odmładza
To, że Natalia Mołczanowa ustanawiała kolejne rekordy świata z pięćdziesiątką na karku, dla Magdaleny Solich nie jest dziwne. W takich sportach życiowe doświadczenie jest bezcenne. Właśnie dlatego na ultramaratonach biegowych, gdy trzeba pokonać nawet kilkusetkilometrowe dystanse, prawie w ogóle nie ma młodych ludzi. - Chodzi o głowę. Jeśli powiesz sobie, że to już ostatnie sto metrów, nie pobiegniesz wiele więcej. A biegacze z doświadczeniem życiowym nigdy tak nie pomyślą - uważa Magdalena.
Bardzo sobie ceni treningi z Ryszardem Szwajcerem, prywatnie jej narzeczonym, jednym z dwóch jej trenerów (drugi to Mateusz Talanda). Szwajcer prowadzi w Bielsku-Białej centrum nurkowe Edensport i ma za sobą ponad 32 lata pracy zawodowego nurka - bogaty bagaż nurkowania w różnych, nieraz ekstremalnych warunkach. - To on pierwszy zaraz na początku mojej przygody z freedivingiem publicznie mówił, że zostanę mistrzynią świata. Wtedy mnie to bawiło - mówi Magda.
Przygotowanie mentalne
Szwajcer przygotowuje freediverkę z Bestwiny od strony sprzętu, hydrodynamiki, techniki. Talanda zajmuje się opracowywaniem szczegółowych planów treningów. Solich podkreśla, że obaj dają jej znacznie więcej - wsparcie psychiczne, przekazują jej pozytywną energię.
Odpowiedni sprzęt też jest ważny. Gdy zaczęła korzystać z płetwy zrobionej na jej wymiar, z dnia na dzień poprawiła dystans ze 150 do 200 metrów. Po raz kolejny jednak podkreśla, że w tej dyscyplinie liczy się przede wszystkim to, co się ma w głowie. Z natury jest odważna i uparta, nie zraża się trudnościami, a trenerzy podczas spotkań, które często sprowadzają się do długich rozmów, dają jej tę pewność, aby niepowodzenia wykorzystać do osiągnięcia sukcesu.
Tak było na przykład, gdy na miesiąc przed mistrzostwami świata w Turku postanowiła zmienić technikę startu, bo przez błędy traciła cenne punkty. Miesiąc to niewiele, ale była tak zdeterminowana, że udało się to osiągnąć bez zaniedbywania innych elementów treningu.
Ambasador freedivingu
Solich angażuje się w promowanie freedivingu w Polsce, pozyskuje sponsorów, cieszy się, że szybko powstają nowe kluby, a sukcesy jej i Mateusza Maliny, utytułowanego rekordzisty świata i medalisty z Ustronia, popularyzują tę dyscyplinę. Uczy wychowania fizycznego w szkole w Bestwinie i przekonuje swoich uczniów, że warto mieć marzenia i na nie pracować, nawet jeżeli pochodzi się z tak małej miejscowości.
Freediving nie przynosi kokosów, do swoich treningów i startów Magda musi dokładać ze swojej nauczycielskiej pensji. Ale realizuje swoją pasję.
Zaraz zaczyna pracę nad doktoratem. Zamierza się zająć funkcjonalną oceną układu oddechowego w nurkowaniu swobodnym. I zamierza w tym celu przebadać czołowych freediverów świata. - Ciekawe, jak zareagują, gdy im o tym powiem - mówi.

Do góry