Perspektywa popływania w stawach jest kusząca, zwłaszcza że zlokalizowane obok strzeżone kąpielisko „Żwirownia” - Ośrodek Rekreacji i Sportów Wodnych, zostało w czwartek zamknięte do odwołania. Wykryto podwyższony poziom bakterii kałowych.
Wędkarze zarządzający pięcioma stawami zlokalizowanymi obok kąpieliska, wiedzą jednak najlepiej, jak te akweny są zdradliwe. To tereny po byłych wyrobiskach żwiru. W niektórych miejscach jest metr, a zaraz potem uskok na 9 metrów, dno żwirowe i muliste. Wszędzie są wyraźne zakazy, bo to wyłącznie tereny wędkarskie, nie strzeżone, ale ryzykantów nie brakuje.
Niektórzy przyjeżdżają na piknik, ale tutaj nie ma infrastruktury sanitarnej. „Po upalnym weekendzie odchody ludzkie są wszędzie. Przychodzi deszcz i wszystko jest w stawach. Trudno się dziwić, że Sanepid wykrywa bakterie kałowe ”- oburza się Roman Sas, prezes Stowarzyszenia Wędkarskiego Kaniowski Karp Królewski. Denerwuje go też bezmyślność ludzi, którzy wchodzą do wody nasmarowani kremami, olejkami. „Nasze stawy to akweny nieprzepływowe. Woda raz zanieczyszczona, oczyszcza się latami”.
Zaprasza mnie do „Rybaczówki”, siedziby Stowarzyszenia i pokazuje też zniszczenia. Uszkodzony pomost wybudowany za 30 tys. złotych pozyskanych z funduszy europejskich, ślady po dzikich ogniskach i sterty porzuconych śmieci. Trwa wielkie sprzątanie. Na miejscu pracują społecznie członkowie Stowarzyszenia. Nie marudzą, choć niektórzy z nich w tym sezonie na łowienie ryb nie mieli czasu, ale są zirytowani. „Mamy tereny otwarte, nie ogradzamy ich. Jeśli ktoś chce spacerować, niech spaceruje, jeśli chce przysiąść na kocu, zapraszamy. Jednak mówimy nie dla dzikiego plażowania i zaśmiecania terenu.” – mówi Sas.
Teraz, poprzez właściciela terenu (Urząd Gminy w Bestwinie), zaangażowano w pomoc okoliczne komisariaty policji. Mają być zwiększone patrole. Będą się sypać mandaty.
„Nie chodzi o to, aby ludzi straszyć, ale aby zrozumieli, że to dobro wspólne. Jeśli chcą z niego korzystać, niech to robią odpowiedzialnie” – przekonuje prezes.
I trudno się z nim nie zgodzić.
Ewa Slezak - radna gminy Bestwina