Nie od razu Kraków zbudowano – to określenie używane w celu wyrażenia, że pewne rzeczy wymagają dużo czasu i cierpliwości. Jak ma się to do ostatniej jesiennej rywalizacji ligowej z udziałem piłkarzy LKS-u Bestwina?
W kontekście meczu, w którym przeciwnikiem bestwinian był LKS Wisła Wielka, mowa o skuteczności. A dokładniej rzecz ujmując jej braku, bo sytuacji przyjezdni marnowali całkiem sporo. Z premierowej połowy na wspomnienie zasługują szarże Michała Motyki, jedna z nich zwieńczona została zbyt lekkim strzałem Krystiana Patronia. W innej z szans Patroń nie zachował należytej rozwagi w sytuacji sam na sam z golkiperem gospodarzy. Druga odsłona to pojedynek Motyki z bramkarzem, z którego zwycięsko wyszedł rywal, zaś Patroń i Patryk Wentland obopólnie stemplowali aluminium.
Wspomniane wyborne okazje gości z Bestwiny przedzielił... gol dla ekipy z Wisły Wielkiej. I to mający charakter podłamującego często przeciwnika trafienia „do szatni”. W 43. minucie faulu w środkowej strefie boiska dopuścił się Mateusz Droździk, a wrzutkę w pole karne, gdzie bestwińscy defensorzy nie zrozumieli się z Mateuszem Kudrysem, miejscowi okrasili bramkowym zyskiem. – Pomimo niekorzystnego dla nas wyniku podczas przerwy dawno nie byłem tak spokojny o to, jak ostatecznie mecz się potoczy. Gol był kwestią czasu przy sytuacjach, które sobie co rusz stwarzaliśmy – mówił Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec bestwinian.
Istotnie, przyjezdni doczekali się wreszcie swoich „momentów”. W 70. minucie Damian Gacek dograł z lewej flanki do Tomasza Gali, który wiele się nie namyślając skierował futbolówkę po „długim” słupku mimo interwencji golkipera LKS-u Wisła Wielka. Po wznowieniu gry od środka bestwinianie piłkę przechwycili, Gala odnalazł Droździka, który zdecydował się na uderzenie z 25. metrów. Pomysł ten okazał się znakomity, bo piłka poszybowała w samo okienko bramki gospodarzy. – To bezsporny kandydat do najładniejszego gola rundy – podkreśla z uznaniem Gruszfeld.
A nawiązując do treści zawartych na wstępie – po kiepskim początku sezonu LKS Bestwina wspiął się po 15. kolejkach na co najmniej przyzwoite 5. miejsce w tabeli „okręgówki” tysko-bielskiej.
LKS Wisła Wielka – LKS Bestwina 1:2
LKS Bestwina: Kudrys – Miroski, Krawczyk, Wentland, Kacprzak (46' Gala), Droździk, D. Gacek (75' Kościuch), Kosmaty (62' Wójtowicz), Patroń (80' Riva), Motyka, Wilczek (62' Adamowicz)
Mecz, w którym pada dziesięć bramek na pewno z punktu widzenia kibica jest bardzo atrakcyjny. Jeśli jeszcze sędzia dyktuje przeciwko gościom trzy rzuty karne robi się tym bardziej ciekawy, co w zestawieniu z tym, że nie pokazuje żadnemu z zawodników obu drużyn ani jednej kartki jawi się trochę dziwnie. Na dodatek rzadko się zdarza, aby na tym szczeblu rozgrywek jeden zawodnik zdobył 6 bramek, a właśnie tyle strzelił kapitan gospodarzy, Jakub Waluś, w tym 3 ze wspomnianych rzutów karnych. Przed meczem trener Żaru, Grzegorz Szulc, tak mówił: - Co mogę powiedzieć, szczerze - idziemy na całość. Nie wyobrażam sobie, że nie wygramy ostatniego meczu w rundzie i nie staniemy na podium w bielskiej A-klasie. Szanujemy rywala z Bestwinki, ale myślę, że trzy punkty zostaną pod górą Żar.
Pierwszą bramkę gospodarze zdobyli w 4 minucie, następnie w 8 minucie Jakub Waluś podwyższył z karnego na 2:0. Kiedy w 20 minucie Konrad Łuszczak zdobył bramkę kontaktową nic nie wskazywało, że w końcowym rozrachunku drużyna Żaru tyle razy pokona Dominika Chmielniaka. Niestety, w 39 minucie Waluś wykorzystuje drugiego karnego, następnie z gry zdobywa bramki w 47 i 49 minucie, a następnie z karnego w 60 minucie. Na listę strzelców wpisał się jeszcze w 65 minucie Głogosz i zrobiło się 7:1. Zawodnicy KSB, jednakże nie załamali się. Najpierw do bramki Żaru trafił Efe Zorkun (73’), a chwilę później, w 75’ Maciej Skęczek, Obaj zawodnicy zostali wprowadzeni na boisku w drugiej połowie meczu.
LKS Żar Międzybrodzie Bialskie - KS Bestwinka 7:3
KS Bestwinka: Dominik Chmielniak (B), Patryk Fluder (C), Dawid Francuz (66' Błażej Danielczyk), Szymon Głąb, Kacper Kołodziej, Konrad Łuszczak, Przemysław Prymula (67' Vadym Matvieienko),
Tomasz Sajdak, Przemysław Stasica (53' Efe Zorkun), Klaudiusz Willmann (60' Maciek Skęczek), Mateusz Wójtowicz.
Dwa wyżej wymienione mecze odbyły się 11 listopada, w niedzielę z kolei na własnym boisku LKS Przełom Kaniów gościł LKS Ligota. Awizujący 13 kolejkę klasy A na łamach portalu www.sportowebeskidy.pl trener Żaru Międzybrodzie Bialskie, Grzegorz Szulc, tak przewidywał: Drużynie z Ligoty nie idzie w tym sezonie. Nie wiem w czym może być problem. LKS ostatnio prowadził do przerwy 1:0 z zespołem z Czańca i nie dowiózł korzystnego rezultatu do końca. Jeśli natomiast chodzi o Przełom, zmiana trenera na pewno przyniosła metamorfozę tej ekipie. Tutaj stawiam czystą “1” na ekipę z Kaniowa.
O ile w przypadku typowania wyniku meczu prowadzonego przez niego Żaru z KS Bestwinka trener się nie pomylił, o tyle wskazanie wyniku meczu LKS Kaniów – LKS Ligota okazało się zupełnie nietrafione. Zresztą, podejrzewam, że nie tylko trener Grzegorz Szulc stawiał na wygraną kaniowian, piszący te słowa i kaniowscy kibice również liczyli na zwycięstwo. Zdjęcia TUTAJ
Ligocianie, jednakże nie przyjechali po porażkę, ale z wolą zwycięstwa i ta sztuka im się udała. Podopieczni Zdzisława Hutyry znakomicie zrealizowali założenia taktyczne i wykorzystali wszystkie stworzone przez siebie sytuacje. Najpierw Grabskiego w 30 minucie pokonał Kacprzykowski, następnie w 40 minucie Pstrong i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:2. Po przerwie obie drużyny dążyły do zmiany wyniku, po kaniowskiej stronie najczęściej zagrażali bramce ligocian Robert Jurczyga i Patryk Wójtowicz, ale bramkę zdobyli goście, a jej autorem był w 83’ Kot. Mecz zakończył się porażką gospodarzy 0:3. Na usprawiedliwienie kaniowian dodam, że występowali w mocno osłabionym składzie, na ławce rezerwowych oprócz bramkarza, Rafała Twardowskiego, był tylko jeden junior, a występujący w ataku Patryk Wójtowicz również jest jeszcze juniorem.
LKS Kaniów: Dawid Grabski, Tomasz Drewniak, Wojciech Czulak, Patryk Nazim, Marek Faruga, Norbert Foks, Szymon Dunat, Damian Woźniak (Marcin Paulisch), Konrad Markiel, Robert Jurczyga, Patryk Wójtowicz.