– Będziemy walczyć, aby z podniesioną głową opuścić IV ligę. Chcemy zdobyć jeszcze jakieś punkty w końcówce sezonu – to słowa, które trener bestwinian Mateusz Gazda wypowiedział po niedawnym remisie z Drzewiarzem Jasienica i... wczorajszej potyczce wyjazdowej z Czarnymi Gorzyce, która zakończyła się wygraną LKS-u w okolicznościach iście spektakularnych.
Na jedyne jak dotąd wiosenne zwycięstwo zespołu z Bestwiny zanosiło się na samym starcie spotkania. W 2. minucie futbolówkę do „świątyni” skierował Patryk Smalcerz, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu przy kornerze gości. Sytuacja skomplikowała się jeszcze w tej części gry. W 27. minucie Czarni wyrównali po rzucie karnym „z kapelusza”, bo Bartosz Kokot faulu dopuścił się wyraźnie przed „16”, a tuż przed zejściem do szatni zabójczy okazał się korner gospodarzy. Choć w szatni nastąpiła mobilizacja, a zgodnie oceniono, że punkty są jak najbardziej w zasięgu spadkowicza, w minucie 71. Kacper Mioduszewski wtórnie skapitulował. I właśnie przy cokolwiek znaczącej zaliczce ekipy z Gorzyc w stosunku 3:1 nastąpił zwrot akcji.
Sygnał do remontady dał Smalcerz, który na gola zamienił dośrodkowanie Macieja Kosmatego. Była wówczas 73. minuta meczu. Kolejny cios miejscowym piłkarze LKS-u zadali w 85. minucie. W roli asystenta wystąpi Kokot, zaś egzekutora Wojciech Wilczek. I wreszcie w 90. minucie wysiłki bestwińskiej drużyny zostały nagrodzone trafieniem Antoniego Olka po dobrze wyegzekwowanym rzucie rożnym. – Wreszcie mieliśmy wesołą podróż z daleka. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo i na boisku na nie zapracowaliśmy – przyznał z satysfakcją szkoleniowiec bestwinian.
Czarni Gorzyce - LKS Bestwina 3:4
LKS Bestwina: Mioduszewski – Kokot, Olek, Smalcerz, Liszka, Kudyba, Wentland, Kosmaty (75' Mielnikiewicz), D. Gacek, Droździk, Wilczek (90' Wójtowicz)
Źródło: www.sportowebeskdy.pl