– Wykonaliśmy plan i bardzo zbliżyliśmy się do gry w grupie mistrzowskiej – powiedział po meczu trener LKS Bestwina Sławomir Szymala. Ekipa z Bestwiny narzuciła rywalowi swój styl gry. Po upływie ledwie 120. sekund bestwinianie mogli prowadzić, ale Mateusz Włoszek dobrej sytuacji w gola nie przekuł. Jeszcze bliżej powodzenia był Wojciech Wilczek, którego strzał w 19. minucie ostemplował słupek bramki strzeżonej przez Dominika Krausa.Pierwsza bramka padła, jednakże dopiero po godzinie rywalizacji, kiedy to sędzia wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od linii bramkowej dankowiczan, a Szymon Skęczek wykorzystał sytuację. Podopieczni Artura Bierońskiego z impetem dążyli do wyrównania, ale brakowało im szczęścia. Z kolei uśmiechnęło się ono do gości. W 86. minucie Patryk Wentland wymanewrował dwóch obrońców, po czym pokonał Krausa i rozstrzygnął derbową batalię.KS Bestwinka miał trudne zadanie, ponieważ za przeciwnika miał lidera rozgrywek. Ale też ten zespół znany jest z tego, że potrafi się zmobilizować na wyżej ocenianych przeciwników i tak też było w sobotę.
– Jest niedosyt spory po tym meczu. Wydaje mi się, że remis był w naszym zasięgu i to byłby wynik sprawiedliwy. Niestety, dwa błędy kosztowały nas stratę punktów na boisku lidera – przyznaje trener KS-u, Tomasz Duleba. Mecz ułożył się idealnie dla bestwinczan. Piłkę na lewym skrzydle w 13. minucie otrzymał Bartosz Adamowicz, który przytomnym podaniem znalazł w polu karnym Pawła Olka, a ten tylko dopełnił formalności, lokując piłkę w siatce. Kwadrans później Amadeusz Golik został jednak pokonany, a w drugiej połowie w 72 minucie gospodarze jeszcze raz pokonali bramkarza KS Bestwinka i punkty pozostały w Lędzinach.
MKS Lędziny – KS Bestwinka 2:1
KS Bestwinka: Golik - Bieńko, Tomala, Prymula, Jagosz, Dawidek (69' Duda), Kosmaty, Adamowicz, Skęczek (75' Wydmański), Willmann, Olek