Gdy masz siedemnaście lat, a za sobą debiut, pierwszego gola oraz pierwszą asystę na szczeblu centralnym, wydaje się, że piłkarski świat stoi przed tobą otworem. Tak może pomyśleć Jakub Bieroński, młody pomocnik Podbeskidzia, którego dopiero poznają kibice, nie tyle swoi, co ci poza obrębem miasta Bielsko-Biała.
Bo fanom bielskiego zespołu mógł zapaść w pamięci już w poprzednim sezonie, kiedy debiutował w zespole seniorów "Górali". Dostał szansę przeciwko Rakowowi Częstochowa, następnie zaliczył epizody w starciu z Chojniczanką Chojnice oraz Chrobrym Głogów. Swoje pięć minut - i to dosłownie, a nie w przenośni - ma po przerwie pandemicznej tego sezonu. Z Olimpią Grudziądz strzelił pięknego gola, czym zapisał się w pamięci większej grupie fanów. Z kolei z Radomiakiem Radom popisał się efektowną asystą do Łukasza Sierpiny.
- Cieszę się, że mam w zespole starszych kolegów, którzy pomagają mi w sprawnej aklimatyzacji na pierwszoligowych boiskach. Każde udane zagranie, czy bramka z pewnością pomagają mi podbudować się. Muszę jednak zachować pokorę. Gram po to, by pomagać drużynie. Mam nadzieję, że razem uda nam się osiągnąć wspólny cel. Nie zagrałem nie wiadomo ilu meczów, żeby być przykładem dla innych wychowanków akademii. Na pewno każdy młody chłopak marzy o grze w pierwszym zespole. Ja po prostu udowadniam, że jeśli bardzo czegoś chcesz, to możesz to osiągnąć - mówi Bieroński, od którego aż bije pokorą.
Ta pokora to żadna poza, tylko świadomość, że jest na początku swojej drogi i kilka meczów na poziomie 1 ligi nie czyni z niego piłkarza "pełną gębą". - Już samo jego podejście do treningów świadczyło o tym, że jest mega zaangażowany w to, co robi. W wieku 15 lat przeszedł do rocznika o dwa lata starszego. Wtedy przejął go trener Wojciech Fluder. Dzięki niemu udało nam się awansować do Centralnej Ligi Juniorów w kategorii junior młodszy. Widać było, że ma spory talent, co pomogło mu się rozwinąć. Do tego dużo pracuje nad sobą. Zaangażował się w stu procentach w piłkę - przyznaje Łukasz Rozmus, trener grupy Junior B1 2003 w akademii Podbeskidzia, pod którego okiem (i Fludra) Bieroński uczył się futbolowego abecadła.
- Próbuję różnych metod treningowych. Staram się w codziennej pracy wykorzystać wszystkie wskazówki, które dostaję od starszych kolegów. Jak ktoś mi poleci jakąś książkę do przeczytania, to chętnie po nią sięgam. Ostatnio w moje ręce wpadła książka Jona Gordona "Obóz treningowy". Tę pozycję polecono mi, kiedy złamałem rękę [w swoim historycznym meczu]. Zdałem sobie sprawę, że sportowiec zawsze musi być mocnej wiary i umieć radzić sobie z trudnymi sytuacjami - przekonuje młody gracz.
17-latek był ważną postacią kadry województwa śląskiego, z którą wywalczył mistrzostwo Polski. Uwagę na niego zwrócił selekcjoner reprezentacji Polski U-15 Marcin Dorna.
- Wyróżnia go bardzo dobry przegląd pola. Asysty i gole Kuby w juniorach przykuwały uwagę wszystkich - komplementuje zawodnika Rozmus.
Tak samo zwrócił na siebie uwagę efektowną bramką zdobytą w Grudziądzu. - Kuba po prostu udowadnia, że jest jednym z czołowych przedstawicieli naszej szkoły. Trener Krzysztof Brede ocenił go pozytywnie, przez co postawił na niego w 1 lidze. To zwieńczenie tego, do czego Bieroński na początku dążył. Mam nadzieję, że kilku kolegów wkrótce pójdzie w ślady Kuby. Ci, którzy występują obecnie w czwartej lidze. Z tego rocznika jest spora grupa zdolnych chłopaków - argumentuje Łukasz Rozmus.
- Trener Brede? To ktoś pomiędzy surowym, a łagodnym ojcem. Kiedy trzeba to trzyma młodego w ryzach, gdy jest za co, to pochwali. Wie jak w danej okoliczności się zachować. Wejście do seniorów? Starałem się nie stresować, pokazać, co potrafię, dać z siebie jak najwięcej. Na pierwszych treningach z pierwszym zespołem czułem, że mam braki, w końcu przyszedłem do seniorów prosto z juniorów. To jednak dużo szybsza piłka, bardziej techniczna. Wśród rówieśników zawsze byłem wyższy, więc jakoś sobie radziłem - śmieje się Bieroński.
Piłkarską pasją zaraził się od ojca. Tomasz Bieroński najwyżej grał w 2 lidze. Był zawodnikiem m.in. Odry Wodzisław Śląski. - Lubię oglądać sport. Kibicuję polskim sportowcom, zmagającym się na różnych arenach, staram się oglądać ich mecze, zawody, niezależnie w jakiej dyscyplinie rywalizują. Z lig piłkarskich najbardziej lubię angielską. Podoba mi się sposób, w jaki gra Liverpool. Premier League to mój główny target. W niej imponuje mi, że w meczach zawsze dużo się dzieje. Jest niesamowita intensywność. Spotkania są żywe, walka trwa do 95. minuty - opisuje 17-latek z Podbeskidzia.
Choć podkreśla, że jednej konkretnej osoby, która jest dla niego inspiracją, nie ma, to mógłby słuchać przemów Juergena Kloppa. - Wiem z opowieści, że to mega motywator. Kamil Grabara, czy Jakub Ojrzyński, mój rocznik, mogą to potwierdzić - zaznacza. I dodaje: - Od każdego staram się coś mądrego przejąć. Rodzice wspierają mnie od samego początku, są moimi kibicami odkąd zacząłem grać w piłkę. Wiele im zawdzięczam.
Sporo także zawdzięcza sobie. Jest młody, świadomy i ciągle chce się uczyć. - Pierwszy krok już zrobiłem. Pora na kolejny, czyli awans - dopowiada Bieroński.
Autor: 1liga.org
Bo fanom bielskiego zespołu mógł zapaść w pamięci już w poprzednim sezonie, kiedy debiutował w zespole seniorów "Górali". Dostał szansę przeciwko Rakowowi Częstochowa, następnie zaliczył epizody w starciu z Chojniczanką Chojnice oraz Chrobrym Głogów. Swoje pięć minut - i to dosłownie, a nie w przenośni - ma po przerwie pandemicznej tego sezonu. Z Olimpią Grudziądz strzelił pięknego gola, czym zapisał się w pamięci większej grupie fanów. Z kolei z Radomiakiem Radom popisał się efektowną asystą do Łukasza Sierpiny.
- Cieszę się, że mam w zespole starszych kolegów, którzy pomagają mi w sprawnej aklimatyzacji na pierwszoligowych boiskach. Każde udane zagranie, czy bramka z pewnością pomagają mi podbudować się. Muszę jednak zachować pokorę. Gram po to, by pomagać drużynie. Mam nadzieję, że razem uda nam się osiągnąć wspólny cel. Nie zagrałem nie wiadomo ilu meczów, żeby być przykładem dla innych wychowanków akademii. Na pewno każdy młody chłopak marzy o grze w pierwszym zespole. Ja po prostu udowadniam, że jeśli bardzo czegoś chcesz, to możesz to osiągnąć - mówi Bieroński, od którego aż bije pokorą.
Ta pokora to żadna poza, tylko świadomość, że jest na początku swojej drogi i kilka meczów na poziomie 1 ligi nie czyni z niego piłkarza "pełną gębą". - Już samo jego podejście do treningów świadczyło o tym, że jest mega zaangażowany w to, co robi. W wieku 15 lat przeszedł do rocznika o dwa lata starszego. Wtedy przejął go trener Wojciech Fluder. Dzięki niemu udało nam się awansować do Centralnej Ligi Juniorów w kategorii junior młodszy. Widać było, że ma spory talent, co pomogło mu się rozwinąć. Do tego dużo pracuje nad sobą. Zaangażował się w stu procentach w piłkę - przyznaje Łukasz Rozmus, trener grupy Junior B1 2003 w akademii Podbeskidzia, pod którego okiem (i Fludra) Bieroński uczył się futbolowego abecadła.
- Próbuję różnych metod treningowych. Staram się w codziennej pracy wykorzystać wszystkie wskazówki, które dostaję od starszych kolegów. Jak ktoś mi poleci jakąś książkę do przeczytania, to chętnie po nią sięgam. Ostatnio w moje ręce wpadła książka Jona Gordona "Obóz treningowy". Tę pozycję polecono mi, kiedy złamałem rękę [w swoim historycznym meczu]. Zdałem sobie sprawę, że sportowiec zawsze musi być mocnej wiary i umieć radzić sobie z trudnymi sytuacjami - przekonuje młody gracz.
17-latek był ważną postacią kadry województwa śląskiego, z którą wywalczył mistrzostwo Polski. Uwagę na niego zwrócił selekcjoner reprezentacji Polski U-15 Marcin Dorna.
- Wyróżnia go bardzo dobry przegląd pola. Asysty i gole Kuby w juniorach przykuwały uwagę wszystkich - komplementuje zawodnika Rozmus.
Tak samo zwrócił na siebie uwagę efektowną bramką zdobytą w Grudziądzu. - Kuba po prostu udowadnia, że jest jednym z czołowych przedstawicieli naszej szkoły. Trener Krzysztof Brede ocenił go pozytywnie, przez co postawił na niego w 1 lidze. To zwieńczenie tego, do czego Bieroński na początku dążył. Mam nadzieję, że kilku kolegów wkrótce pójdzie w ślady Kuby. Ci, którzy występują obecnie w czwartej lidze. Z tego rocznika jest spora grupa zdolnych chłopaków - argumentuje Łukasz Rozmus.
- Trener Brede? To ktoś pomiędzy surowym, a łagodnym ojcem. Kiedy trzeba to trzyma młodego w ryzach, gdy jest za co, to pochwali. Wie jak w danej okoliczności się zachować. Wejście do seniorów? Starałem się nie stresować, pokazać, co potrafię, dać z siebie jak najwięcej. Na pierwszych treningach z pierwszym zespołem czułem, że mam braki, w końcu przyszedłem do seniorów prosto z juniorów. To jednak dużo szybsza piłka, bardziej techniczna. Wśród rówieśników zawsze byłem wyższy, więc jakoś sobie radziłem - śmieje się Bieroński.
Piłkarską pasją zaraził się od ojca. Tomasz Bieroński najwyżej grał w 2 lidze. Był zawodnikiem m.in. Odry Wodzisław Śląski. - Lubię oglądać sport. Kibicuję polskim sportowcom, zmagającym się na różnych arenach, staram się oglądać ich mecze, zawody, niezależnie w jakiej dyscyplinie rywalizują. Z lig piłkarskich najbardziej lubię angielską. Podoba mi się sposób, w jaki gra Liverpool. Premier League to mój główny target. W niej imponuje mi, że w meczach zawsze dużo się dzieje. Jest niesamowita intensywność. Spotkania są żywe, walka trwa do 95. minuty - opisuje 17-latek z Podbeskidzia.
Choć podkreśla, że jednej konkretnej osoby, która jest dla niego inspiracją, nie ma, to mógłby słuchać przemów Juergena Kloppa. - Wiem z opowieści, że to mega motywator. Kamil Grabara, czy Jakub Ojrzyński, mój rocznik, mogą to potwierdzić - zaznacza. I dodaje: - Od każdego staram się coś mądrego przejąć. Rodzice wspierają mnie od samego początku, są moimi kibicami odkąd zacząłem grać w piłkę. Wiele im zawdzięczam.
Sporo także zawdzięcza sobie. Jest młody, świadomy i ciągle chce się uczyć. - Pierwszy krok już zrobiłem. Pora na kolejny, czyli awans - dopowiada Bieroński.
Autor: 1liga.org