Na początku lipca prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego poinformował, że lądowisko w Kaniowie zostało wpisane do rejestru lotnisk cywilnych. Razem z komunikatem pojawiło się domniemanie, że oznacza to kres kłopotów z podatkiem od nieruchomości. Tak jednak nie jest.
Spór o ćwierć miliona
Na początku roku Bielski Park Technologiczny Lotnictwa, Przedsiębiorczości i Innowacji ogłosił, że 30 stycznia wstrzymuje działalność lotniskową. Powód? Rada Gminy Bestwina obciążyła tę działalność podatkiem od nieruchomości. Według BPTLPiI miał on wynosić 250 tysięcy złotych rocznie. Władze Parku określiły to jako złamanie wszelkich wzajemnych ustaleń i porozumień dotyczących warunków opodatkowania. Artur Beniowski, wójt Bestwiny, tłumaczył wtedy „Kronice”, że w ramach pomocy de minimis gmina umorzyła Parkowi podatki w wysokości około 1,2 miliona złotych. Tym samym pula pomocy finansowej, jaką samorząd mógł spółce udzielić, wyczerpała się. - Po drugie - twierdził Beniowski - gminie też się nie przelewa i potrzebuje dodatkowych wpływów.
Gdy termin zaprzestania działalności lotniskowej zaczął się zbliżać, władze Parku poinformowały, że zdecydowały się prowadzić ją do połowy kwietnia. Doszło bowiem do rozmów z gminą, pod auspicjami starosty bielskiego Andrzeja Płonki. Kiedy i kwietniowy termin niemalże stał się faktem, władze Parku oświadczyły, że lądowiska nadal nie zamkną. Decyzję tę podjęliśmy w wyniku kilkudziesięciu spotkań i rozmów z partnerami samorządowymi, rządowymi i parlamentarzystami, którzy wyrażają wolę pilnego podjęcia prac, których efektem ma być uregulowanie problemu zgodnie ze standardami europejskimi - argumentowały w oficjalnym komunikacie.
Kosztowny pas
Konieczność jego odprowadzenia wynika z ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Z podatku od nieruchomości zwolnione są lotniska posiadające status użytku publicznego. Tymczasem kaniowskie lotnisko ma status lotniska użytku wyłącznego, a takie z podatku nie są zwolnione. Choć wpis do rejestru lotnisk cywilnych miał rzekomo rozwiązać problem, to jednak stoi w nim jak byk, że lotnisko w Kaniowie jest lotniskiem użytku wyłącznego, czyli obligowanym do płacenia podatku od nieruchomości. Podatkowy kłopot dotyczy pasa startowego, stacji paliw i budynku lotów. Odprowadzanie podatku od pozostałych nieruchomości nie budzi protestów, bo ich istnienie jest związane z działalnością gospodarczą, generującą zyski. Natomiast pas - plus niezbędne do jego obsługi budynki - nie przynoszą zysków, a powodują koszty - m.in. odśnieżanie zimą, koszenie latem, oświetlenie przez cały rok. Stąd ostra reakcja władz Parku.
- Dotarła do nas informacja o zmianie statusu lotniska. Jesteśmy na etapie badania i wgryzania się w temat - mówi Stanisław Wojtczak, wicewójt Bestwiny. Dodaje, że gdyby wpis faktycznie zwalniał z podatku, Park Technologiczny powinien przedłożyć nową deklarację podatkową, w której byłaby wykazana podstawa prawna ulgi.
Hałda przeszkadza
Ostatnią instancją zaangażowaną w tę sprawę jest starosta Andrzej Płonka. To on wymyślił i zainicjował zagospodarowanie nieużytków w Kaniowie, na których powstał BPTLPiI. To z jego inicjatywy doszło w marcu do rozmów Park - gmina, które skutkowały odroczeniem zamknięcia - wtedy jeszcze - lądowiska. To również on tłumaczył w styczniu „Kronice” jak się ma status lotniska do płacenia podatku. - Wpis do rejestru jako lotniska użytku wewnętrznego nie załatwia spraw podatkowych. Załatwi je uzyskanie statusu lotniska publicznego - rozwiewa wątpliwości. Aby móc starać się o potrzebny status, lotnisko musi uporać się z naturalną barierą lotniczą w postaci wysokiej hałdy z kamienia, którą usypano w pobliżu. - Trzeba ją rozebrać. Jesteśmy po rozmowach z władzami Przedsiębiorstwa Górniczego „Silesia”. Ze swojej strony staramy się pomóc szukając miejsca, w którym odpad ten można składować - mówi starosta. Jest on zdania, że do końca roku sprawa hałdy i uzyskania odpowiedniego statusu powinna być już załatwiona.
best - www.beskidzka24.pl