Agnieszka Chwałek i Tomasz Janusz startowali wczoraj w 4. Międzynarodowym 12 godzinnym Biegu Ultra UBS. Jest to bieg zaliczany do kategorii ekstremalnych. Na trasie czekały na zawodników błoto, śnieg, lód, strome zbocza, ciemności, konieczność używania latarek. Nazwali swoją drużynę "Janusze Sukcesu". I osiągnęli sukces.
Poniżej przedstawiam relację z tego biegu, jaką podzielił się z czytelnikami Tomasz Janusz (zdjęcia pochodzą z jego profilu na facebooku):
Kolejny start i kolejna wygrana! Tym razem w nietypowym jak dla mnie biegu górskim! Razem z Agnieszką Chwałek pokazaliśmy, że „Janusze Sukcesu” nie są pierwszym lepszym zespołem, ale drużyną na medal, a w dodatku na ten z najcenniejszego kruszcu!
Po przyjeździe na miejsce, załatwieniu wszystkich spraw organizacyjnych udaliśmy się na start, który zaplanowany był na godzinę 12:59. Na trasę biegu wyruszyłem jako pierwszy z drużyny. Od początku trzymałem się czołówki biegu, a na 3-4km razem z Bartoszem Misiakiem wysunęliśmy się na prowadzenie zyskując przewagę nad resztą zawodników. Niestety, pech chciał, że zgubiliśmy trasę, nadrabiając około 1,5km, co w górach oznacza stratę 10 minut… W momencie powrotu na trasę wybiegliśmy na około 30 miejsce i zaczęła się pogoń za resztą stawki. Mimo trudnej trasy udało się jednak przegonić wielu zawodników i na metę pierwszej pętli wbiegłem na drugim miejscu.
Dalej Agnieszka pobiegła na trasę, gdzie odrobiła straty do lidera klasyfikacji MIXów, wykręcając bardzo dobry czas okrążenia. Następnie ja wyruszyłem na kolejną pętle, a tam już trasy nie zgubiłem i osiągnąłem najlepszy czas okrążenia w całych zawodach powiększając przewagę. Co ciekawe, w tym właśnie momencie byliśmy także przed wszystkimi parami męskimi w klasyfikacji!
Kolejna zmiana i Agnieszka znowu powróciła na trasę! Tym razem już bieg odbywał się po ciemku, co dodatkowo utrudniało bieganie, jednak Aga nie dała za wygraną i nadal prowadziliśmy w klasyfikacji MIXów. Wtedy ja wyruszyłem na moją ostatnią pętle. Pomimo narastającego zmęczenia, coraz silniejszego wiatru i konieczności biegania w czołówce tempo tej pętli było niewiele wolniejsze od poprzednich i znów najszybsze z całej stawki.
Na mecie wykonaliśmy ostatnią zmianę i Agnieszka wybiegła na swoją trzecią pętle z przewagą 10 minut nad drugą parą. Warunki cały czas pogarszały się, ale moja partnerka pokazała charakter i nie dała za wygraną! Nie przeszkodziło nawet zgubienie się w końcowej części trasy, przez które trzeba było zbiegać po oblodzonym zboczu dokładając sobie trochę metrów. Ostatecznie pokonując wspólnie dystans około 100km po 10 godzinach 25 minutach i 36 sekundach ujrzałem wbiegającą na metę Agnieszkę! Co się okazało? Wygraliśmy! Wygraliśmy sami ze sobą, tocząc walkę w głowie, wygraliśmy z dobrymi i doświadczonymi zawodnikami, a także wygraliśmy z warunkami na trasie- silny wiatr, dużo śniegu, jeszcze więcej lodu, sporo błota i taplania się w kałużach.
Powiem jedno… Wczorajszy bieg zapewnił nam spoooro emocji i na pewno zostanie w pamięci! Bardzo się zaskoczyłem, dlatego, że za każdym razem wykręcałem duże lepsze czasy niż wszyscy inni na trasie. Ale to chyba dlatego, że…. zakochałem się w górach i po prostu czerpałem radość z tego co robię, zapominając o zmęczeniu.
P.S. Największe podziękowania należą się Agnieszce Chwałek, bez której tego sukcesu by nie było, bez której nie znalazłbym się na trasie wczorajszego biegu! Sama Agnieszka jest mocno poobijana, posiniaczona, a nawet podbiła sobie oko w trakcie jednego z upadków na oblodzonej trasie. Tym bardziej więc należą jej się słowa uznania.
Brawa także dla organizatorów za świetnie przygotowaną imprezę, oraz dla wszystkich biegaczy, którzy wspierali i motywowali się wzajemnie! Dziękuje również Wam za kibicowanie, bo to wsparcie również dodawało mi sił na trasie!