Polish English French German Hebrew Italian Japanese Portuguese Russian Spanish

Każdy jest ... Rzeźnikiem własnego losu! Czyli o dwóch kobietach, które podjęły nietuzinkowe wyzwanie.

16. 05. 31
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 4245

Już kilkakrotnie na łamach www.gminabestwina.info można było przeczytać o sportowych sukcesach mamy i córki, tj. Eweliny i Agnieszki Chwałek z Bestwiny. Dzisiaj zamieszczam relację pióra Agnieszki Chwałek o wyczynie jej mamy:
Ultra...
Ultramaraton…
Ultramaratończyk…
Samo słowo maraton przeraża, dodajmy do tego ultra i bieszczadzkie szlaki górskie. Co nam wyjdzie? Bieg Rzeźnika!
Ewelina - moja mama, wraz ze swoją partnerką Kasią od miesięcy w każdy sobotni poranek, kiedy inni jeszcze słodko spali, a świat budził się do życia ruszały w Beskidy robiąc od 20 do 50 kilometrów, aby hartować ciało i ducha na "big challenge ever" czyli XIII Bieg Rzeźnika - kolebkę biegów ultra, o którym marzy co drugi ultramaratończyk. Żeby się dostać na te zawody trzeba mieć naprawdę olbrzymie szczęście.

W piątek 27 maja o świcie (godz. 3:00 nad ranem), blisko 800 dwuosobowych drużyn wystartowało z Komańczy. Do pokonania mieli około 83 kilometry czerwonego szlaku będącego częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego, następnie niebieskiego szlaku prowadzącego aż do mety w Żubracze. W dodatku gonił ich zachód słońca, gdyż limit trasy wynosił 16 godzin. Obowiązywały również limity na punktach w Przełęczy Żebrak, Cisnej, Smerek oraz Roztoki. Brzmi strasznie. Nie dość, że dystans robi wrażenie to są limity czasowe, w których trzeba się zmieścić. Kolejną trudnością jest fakt, że bieg ma charakter drużynowy. Startują wyłącznie dwuosobowe drużyny, które w tym samym składzie muszą przebyć całą trasę biegu bez względu na okoliczności. Dlaczego taki wymóg? Chodzi o bezpieczeństwo. Taka formuła wymusza i krzewi ideę współpracy a nadto uczy odpowiedzialności za siebie, jak i partnera z drużyny.
Niestety nie miałam przyjemności tam być i uczestniczyć w tych niesamowitych zawodach. Dlatego najlepiej zapytać same uczestniczki, które przeżyły i ukończyły wyścig.
- "Ostatnie 17 kilometrów to była dla mnie gehenna. Dopiero wtedy zasmakowałam prawdziwego ultra. Boli, boli... naprawdę bieganie ultra boli. Zaczęły się problemy żołądkowe. Skręty, skurcze jelit, ciemność przed oczami i zimne poty. Obraz rzeczywistości uległ załamaniu. Korzenie przewróconych drzew wyglądały jak niedźwiedzie. Słupki graniczne stały się olbrzymimi grzybami. Przez moment chciałam się położyć i zostać w miejscu. Co za niedola... nie było widać końca tej udręki. A każdego zapytanego przechodnia "ile do mety?" dostawałyśmy inną odpowiedź. " - Ile do mety? – 9 km. - 9 kilometrów temu, mówili, że też 9 km pozostało." Strasznie to dołowało i pogarszało mój stan psychiczny. Kilometry nie maleją, wręcz rosną, totalna niewiedza a czas ucieka. Zaczęłyśmy się zastanawiać czy zdążymy przed limitem.
Na trasie zespoły męskie, mówiły nam, że nie powinno nas tu w ogóle być. Czy zespół damski da radę z Rzeźnikiem? Wątpili w nas a zarazem twierdzili, że jesteśmy prawdziwymi góralicami.
Dziękuję mojej partnerce, że mnie ciągle mobilizowała." - wspomina Ewelina z grupy Rozbiegamy To Miasto z Czechowic-Dziedzic.
- "Moje przeżycie, które zapamiętałam z tego fantastycznego Biegu Rzeźnika to oczywiście chwila kiedy wbiegamy na metę, krzycząc do siebie: ZROBIŁYŚMY TO. Łzy szczęścia lejące się po policzkach (...) ale najbardziej co mnie wzruszyło i było największą nagrodą to nie medal, a ludzie którzy podchodzili do nas i dziękowali nam za pomoc, którą otrzymali od nas na trasie w bardzo trudnych chwilach w postaci wolontariatu. Czy to lód sztuczny, spray i tabletki przeciwbólowe a nawet stoperany jak i nospa. Słowa ludzi: "DZIĘKI WAM UDAŁO SIĘ NAM DOTRZEĆ DO METY" bardzo nas podbudowały. To było piękne.
Plecak na trasę zawsze musi być dobrze przygotowany - bo jak nie nam to innym biegaczom możemy pomóc w potrzebie! Gdyby nie te drobiazgi, które okazały się zbawienne dla innych biegaczy, wiele zespołów mogłoby nie ukończyć biegu. Wystarczy, że jeden partner zrezygnuje, to druga osoba nie może kontynuować biegu" - relacjonuje Kasia z Carbo Asecura CA Aktywni.
Takich wspomnień możemy tylko pozazdrościć. Warto poświęcić się i włożyć wiele wysiłku, aby doświadczyć tego czym jest bieganie ultra. Dziewczyny pokazały, że drzemie w nich ogromna siła. Przeżyły coś nadzwyczajnego.. nadal tym żyją.
W pięknym stylu debiutowały.
Śląsk, Bestwina, Tychy górą!
Pokonanie trasy Biegu Rzeźnika zajęło im 15h 22min brutto.
Trochę statystyk na sam koniec:
Dystans: 83km
Zgłoszonych: 1600
Wystartowało: 1559
Nie ukończyło: 156
Ukończyło: 1403
Miejsce: 549/800
Miejsce w kategorii KK: 17
Tempo: 11:14min/km
Gratuluję moim Ultramaratończykom!

Agnieszka Chwałek

PS - W biegu brała również udział Izabela Kwaśnik z Bestwinki, jednakże infekcja, jaka dopadła Panią Izabelę na 3 dni przed startem zmusiła ją do przerwania biegu po 40 kilometrach.

Do góry