W dniach 1-2 kwietnia odbywał się Nadwiślański Maraton na Orientacje dookoła Jeziora Goczałkowickiego. To już druga edycja tej niezwykłej imprezy, w której wzięło udział około 160 osób z całej Polski i nie tylko. Warto zaznaczyć - specjalnie na to wydarzenie przyjechała uczestniczka z Pragi, aby wystartować w konkurencji TP100.
... ale zaraz... czy aby na pewno maraton? I czy tylko maraton? Odpowiedź nie jest taka prosta jakby się to wydawało...
Czechowicka Grupa Biegowa Rozbiegamy To Miasto, która była organizatorem całego tego zamieszania przygotowała nie tylko trasę "maratońską" ale również pomyślała, aby znalazło się coś dla pasjonatów wycieczek rowerowych. Można śmiało powiedzieć, że każdy znalazł coś dla siebie.
Dla tych, którzy preferują znacznie krótsze dystanse, bądź chcieli wybrać się z rodziną powstała Trasa Piesza 20km. Natomiast dla bardziej doświadczonych i rządnych przygód ultrasów Trasa Piesza 50km prowadząca dookoła Jeziora Goczałkowickiego była wręcz idealna. Nie ma co ukrywać! Znaleźli się i tacy śmiałkowie dla których 50km na orientację to zdecydowanie za mało.. więc pieszo wyruszyli w trasę liczącą około 100km.. w góry.
Wiosna zawitała do naszych okien, więc i sezon kolarski ruszył. Idąc tą myślą powstały dwie trasy rowerowe. TR 50km oraz TR 150km.
Tytułem wstępu, zacznijmy od samego początku...
Piątek godzina 21.20 i 20 ludzi na których czeka wyzwanie liczące 100km.. tak, właśnie teraz zaczyna się odprawa. Pełne skupienie, cisza.. w oczach startujących widać przerażenie. W powietrzu czuć grozę. Już od godziny chodzą spięci nie wiedząc co spotka ich na trasie.. spokojnie, spokojnie.. wybije godzina 22 i ruszycie w przygodę, niezapomnianą przygodę! Czas START.. Nie zapominajmy.. noc, góry.. w ręku tylko mapa, która ma zaprowadzić ich do celu oraz 24 godziny na wykonanie zadania. 100km vs. 20 uczestników. Można życzyć tylko powodzenia, gdyż wyprawa przed nimi nie łatwa.
Bartess, który wyznaczał trasę Nadwiślańskiego Maratonu na Orientację opisuje trasę TR100 i sam zaznacza, że są to prawdziwi herosi.
"Zaczynali w Wapienicy. Punkty kontrolne rozstawione mieli na zboczach i grzbietach okalających dolinę Jeziora Łąka. Później przemierzali przez Górki Małe.. przeszli w otoczenie Równicy, po przejściu przez Ustroń, punkty były rozlokowane na stokach Czantorii i Małej Czantorii, z której zeszli odcinkiem specjalnym wzdłuż granic z Czechami do Lesznej Górnej. w Goleszowie na górze Chełm był punkt i "bufet". Reszta drogi do bazy wiodła przez rozwidlenie Brennicy i Wisły, Pogórze, Wieszczęta i Rudzicę.
Możemy sobie tylko wyobrazić jaką to fascynującą przygodę przeżyli uczestnicy 100 kilometrowej trasy. Historię zapisaną już na zawsze w ich sercach.
Równie i odważni następnego dnia o godzinie 7.00 wystartowali w Trasę Rowerową liczącą 150km. Nie okłamujmy się! 150km oznaczało znacznie więcej.
"Zacznijmy od tego, że "150" było tylko w nazwie. Dalej nie wierzę że dało się objechać wszystkie punkty (...) PK były postawione w bardzo ciekawych miejscach. Widoki przepiękne. W lasach spotkałem niezliczoną ilość saren, które potrafiły przebiec 10 metrów przed moim rowerem (...) Najlepszym punktem na trasie był oczywiście BUFET! Muszę przyznać, że ledwo się do niego doczołgałem.(...) zrobiło się ciemno, co znacznie utrudniło sprawę. Nie powiem... troszkę mi się ciśnienie podniosło, gdy szukałem w ciemnych lasach biało-czerwonej kartki na drzewie. Miałem tylko nadzieję nie spotkać żadnych dzikich zwierząt. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tej przygody. Na prawdę super przeżycie! Organizacja pierwsza klasa! Szacunek i podziękowania dla tych, którzy przyczynili się do stworzenia tej imprezy!!" - relacjonuje Marek Borgieł - uczestnik Trasy Rowerowej 150km.
Trasa Rowerowa nie była banalna. Prowadziła również górskimi szlakami.
"Zmęczeni zawodnicy docierali do bufetu. Kilku z nich przy mnie stwierdzało od razu, że w góry to oni nie jadą. Mnie to tym bardziej motywowało - jak oni nie jadą to ja spróbuje!"
"W terenie, w lesie i zarazem na zboczu góry było znacznie więcej ścieżek niż na mapie. Dość zrezygnowany i nie za bardzo wiedząc gdzie jestem pchałem rower po tych górach, aż w końcu spotkałem paśnik (jak oznaczony był punkt). Ale myślałem, że to nie ten - więc zdziwiłem się i ucieszyłem jak zobaczyłem na nim oznaczenie punktu . Ze względu na to, że się przeliczyłem z prowiantem i zaczynało mi go brakować musiałem chwile stracić żeby coś zjeść w schronisku na Błatniej. W konsekwencji wyszedłem z niego już w całkowitej ciemności, ale mimo to zaliczyłem punkt 9 i 16. Zjechałem ze szczytu w całkowitej ciemności po pustym szlaku .Chyba byłem ostatnim zawodnikiem, który dotarł do tych punktów na rajdzie." (...)
"Podobało mi się rozmieszczenie punktów, które nie narzucało żadnej oczywistej kolejności punktów - trzeba było kombinować i myślę, że ciężko by chyba było znaleźć 2 zawodników którzy zaliczali punkty w takiej samej kolejności (no chyba ze jechali razem)" - wspomina Mateusz Cieślicki, uczestnik Trasy Rowerowej 150km.
Limit Trasy Rowerowej wynosił 15h. Można rzec, że zawodnicy walczyli do ostatnich minut. Pytani ile pokonali kilometrów, odpowiadali że zdecydowanie więcej niż wynika to z nazwy. Średnio 160-170km, a nawet i 190km pojawiło się na licznikach. Nie zmienia to faktu, że do bazy wracali szczęśliwi i pełni wrażeń. Nim minęła godzina 9.00 wystartowali kolejni zapaleni biegacze dookoła Jeziora Goczałkowickiego w trasę liczącą około 50km, jak nam wiadomo trasa sięgała nawet i 65 kilometrów i była równie piękna, czego dowodem są podziękowania od zwyciężczyni tejże trasy.
"Taka Przygoda! Dziękuję, Nadwiślański Rajd Przygodowy za niesamowite doznania! Bieganie z sarnami po polach, podglądanie ptaków na jeziorze i pracy bobrów na rzece, czmychanie zaskrońców spod nóg i piękny zachód słońca w nagrodę za zmęczenie. Piękna sobota!" - pisze na stronie w podziękowaniach zwyciężczyni TP50 Katarzyna Wąsowicz.
O wyjątkowości Nadwiślańskiego Maratonu i pięknych okolic ulokowanych dookoła Goczałkowickiego zalewu możemy dowiedzieć się ze wspomnień jednej z uczestniczek TP50.
"Około20 km wpadłam jedną nogą do wody. I to tak do kolana! W sumie i tak to mało jak na takie podmokle tereny. (...) Gdzieś na polu wyskoczyła nagle kuropatwa... mijaliśmy kilka stad saren a do tego pogonił nas leśnik bo krążyliśmy koło wycinki drzew uparcie szukając pkt. 25, którego tam nie było, a... i do tego zostaliśmy zrugani, że chodzimy po czyimś prywatnym wale!? :-) (...) nie mogę nie wspomnieć o zabójczo przepięknym zachodzie słońca i tym, że przebiegaliśmy przez tamę. " - pisze Ela Huzior, która równie zajęła znakomite 3 miejsce w TP50.
Nadwiślański Maraton na Orientację to nie tylko nieokiełznane przeżycie i rywalizacja, ale również współpraca uczestników jak i zarówno zawieranie przyjaźni... "Przede wszystkim trasę zaliczyłam dzięki wsparciu Sergiusza i Asi! Tradycyjnie podczas pierwszych kilometrów klnę w duszy na siebie i dystans. Do tego jeszcze na pierwszym kilometrze zgubiłam kartę kontrolną! Na szczęście kolega za mną zauważył ją. (...) Naiwnie sądziłam, że do zmierzchu wrócimy, więc ruszyliśmy bez czołówek!!! Dzięki Asi, która się do nas przyłączyła z jedną czołówką na trzech udało się dotrzeć. (...)
Moim zdaniem taka przygodę najlepiej dzielić w towarzystwie, do tego duża doza dystansu, luzu humoru a siła sama przyjdzie." - dodaje Ela.
"Ogólnie atmosfera między zawodnikami była przyjazna, była współpraca i życzliwość, a nie konkurencja. Choć jechałem sam i długimi momentami nie widywałem ludzi... a prędzej sarny " - dodaje Mateusz.
Z opinii uczestników wynika, że są zadowoleni z imprezy zorganizowanej przez Czechowicki "RyTM".
"impreza był przygotowana profesjonalnie, obsługa była życzliwa i wprowadzająca pozytywną atmosferę. Podobało mi się to, że trasa była ambitna - to nie był tylko wyścig na zasadzie kto szybciej odwiedzi wszystkie punkty - bo trzeba było być konsekwentnym i twardym nie poddającym się zawodnikiem, żeby nie rezygnować np. z tych punktów w górach." - pisze Mateusz.
Trasy TP100 i TP50 oraz TR150 są imprezami z cyklu Pucharu Polski w maratonach na orientację. Ze względu na to zjechała się czołówka zawodników z całej Polski, aby walczyć o jak najlepsze miejsca.
Agnieszka Chwałek
https://www.facebook.com/Angie-Runs-814131362014082/
Zdjęcia:
https://www.facebook.com/Grand-Chili-Studio-107190106292778/