Polish English French German Hebrew Italian Japanese Portuguese Russian Spanish

Historyczne i kolorowe derby gminy Bestwina przeszły do historii

18. 08. 16
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 3667
Pierwsze w historii gminy i obu klubów derby na poziomie Bielskiej Ligi Okręgowej zgromadziły wokół płyty boiska KS Bestwinka grubo powyżej pół tysiąca kibiców. Kibice KS Bestwinka, LKS Bestwina, jak również sympatycy piłki nożnej z Kaniowa na pewno nie żałowali, że o godz. 17:00 pojawili się w Bestwince. Co prawda, zamiast 9 żółtych i dwóch czerwonych kartek woleliby obejrzeć więcej bramek, ale i tych nie brakowało, ponieważ drużyny obdzieliły się nimi po równo i mecz zakończył się remisem 2:2. Tym samym, KSB przedłużył serię meczów bez przegranej na własnym boisku i trwa ona już dwa lata (od 15 sierpnia 2016). Zdjęcia Artura Grabskiego można zobaczyć TUTAJ (profil na facebooku BeskidzkaPilka.pl), a fotki Szymona Szwajkowskiego TUTAJ
Ponieważ nie byłem obserwatorem tego meczu poniżej zamieszczam szczegółową relację administratora fejsbookowego profilu Klubu Sportowego Bestwinka (tekst oryginalny): „Zgodnie z przewidywaniami historyczne spotkanie jakim był dzisiejszy, pierwszy na takim szczeblu rozgrywkowym derbowy pojedynek z LKS Bestwina zgromadził na stadionie w Bestwince tłumy sympatyków lokalnego futbolu. Derby dzisiejsze wspomnianej grupy kibiców zapewne nie zawiodły, emocji i zwrotów akcji wystarczyłoby bowiem do obdzielenia kilku spotkań. Mimo niepełnej kadry w mecz "weszliśmy" wręcz idealnie już od pierwszych minut można było zauważyć, że twierdzy łatwo nie oddamy. Najlepszym tego potwierdzeniem był gol z szóstej minuty którego autorem był Maciej Skęczek w znakomity sposób wykorzystał on błąd defensywy gości przełamując swoją strzelecką niemoc, zaliczając tym samym premierowe trafienie w BLO. Emocje po premierowym golu nie zdążyły jeszcze dobrze opaść gdy w minucie 14 w sposób nieprzepisowy (graliśmy bowiem w piłkę nożną, nie uprawialiśmy zapasów) w obrębie pola karnego powstrzymywany był strzelec pierwszej bramki. Arbiter nie miał więc wątpliwości aby wskazać na jedenasty metr. Do wykonania rzutu karnego podszedł Maciej Kosmaty, kapitan pewnie swoją szansę wykorzystał podwyższając prowadzenie. Zarówno wynik jak i postawa naszego zespołu pozwalały z optymizmem spoglądać w kolejne minuty. Zawodnicy LKS-u zaskoczeni takim obrotem boiskowych wydarzeń przez kolejne minuty nie byli w stanie skonstruować akcji którą mogliby zmienić wynik. Kontaktowe trafienie padło jednak w 35 minucie gdy arbiter ponownie wskazał na wapno tym jednak razem w stronę przeciwną, po czym na listę strzelców wpisał się starszy z braci Skęczek. W pozostałych do końca pierwszej części dziesięciu minutach dwukrotnie świetnie interweniuje Dominik ratując jednobramkową przewagę. Mateusz Włoszek w minucie 45 postanawia udać się do szatni wcześniej niż koledzy za sprawą "cegły" wręczonej przez arbitra za uderzenie w twarz zdobywcy pierwszej bramki. Jego los podzielić powinien również Szymon Skęczek, arbitrowi niestety zabrakło odwagi do ukarania dwóch rywali przy okazji jednego zdarzenia. Niemniej jednak na drugą odsłonę wychodziliśmy z komfortem przewagi jednej bramki i jednego zawodnika. Stan kadrowy na murawie wyrównał się niestety w minucie 60 gdy po faulu ratunkowym sędzia wyrzuca z boiska Michała Więcka. W tej sytuacji goście dostrzegli swoją szansę i w pozostałe do końca spotkania pół godziny z coraz większym impetem atakowali bramkę Dominika. Duże znaczenie miała również wyrwa powstała w naszych szeregach, kontuzje zmusiły bowiem do opuszczenia boiska najpierw Bartosza Adamowicza a następnie Krystiana Zelka. Wspomnę jeszcze, że również z powodu urazów trener Zużałek nie mógł dziś skorzystać z "usług" Rafała Nycza, Pawła Wróbla I Bartosza Prymuli. Mimo, iż to goście mieli więcej dogodnych sytuacji do wyrównania to Maciej Skęczek pokonuje Mateusza Kudrysa po jednym z kontrataków wprowadzając fanów KSB w euforię, w górę wędruje jednak chorągiewka asystenta który dopatrzył się pozycji spalonej, dorzucając tym samym kolejną cegiełkę do festiwalu sędziowskich błędów... Gdy regulaminowy czas gry dobiegał końca wszystko wskazywało na to, że będziemy mogli się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w rozgrywkach BLO odniesionego na dodatek w tak ważnym spotkaniu. Niestety w 90 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Dawid Gleindek a strzał owy okazał się tym z kategorii "strzały życia" i dał Bestwinie upragnione, wyrównujące trafienie. Do końca doliczonego czasu żadna ze stron nie zdołała już przechylić szali i historyczne derby zakończyły się podziałem punktów. Ponad pół tysiąca kibiców nie żałowało zapewne swojej decyzji o wybraniu się na mecz do Bestwinki, były to bowiem derby kompletne. U tej części widowni której bliższe sercu są barwy KSB pozostał zapewne po raz kolejny spory niedosyt... Szkoda również, że spotkania nie "udźwignęła" trójka sędziowska. Całej drużynie należą się jednak wielkie brawa i wyrazy uznania za stworzenie świetnego widowiska, walkę, pełne zaangażowanie i serce zostawione na murawie, TWIERDZA nie zdobyta.”
KS Bestwinka: Chmielniak – Tomala, Dawidek, Korczyk, Kosmaty, Stasica (60' Olek), Radwański (70' Zosuł), Adamowicz (46' Pasionek), Więcek, Zelek (55' Wydmański), M.Skęczek
LKS Bestwina: Kudrys – Gacek, Duś (75' Drewniak), Gołąb, Miroski, Gleindek, Włoszek, Droździk, Feruga, Święs (55' Kozioł), Sz.Skęczek
 
I jeszcze na zakończenie informacji za portalem www.sportowebeskidy.pl:

Kontrowersyjne derby na dwa głosy

Prawdziwą huśtawkę nastrojów przyniosły derby gminy Bestwina na szczeblu bielskiej „okręgówki”. Jak trenerzy odnieśli się do wczorajszej rywalizacji boiskowej?
Goście zostali na boisku w Bestwince zaskoczeni i już po kwadransie przegrywali 0:2. – To była katastrofa, bo popełniliśmy fatalne błędy. Musieliśmy dostać obuchem w łeb, żeby zacząć cokolwiek grać – rozpoczyna szkoleniowiec LKS-u Bestwina Sławomir Szymala, który pomimo końcowego remisu wywalczonego m.in. golem w 90. minucie meczu zadowolony nie był. – Dla nas to strata dwóch punktów. Nawet grając w osłabieniu byliśmy zespołem lepszym pod względem piłkarskim. Powinniśmy tu bez problemu wygrać przy stworzonych sytuacjach. Sami jesteśmy sobie winni – dodaje Szymala.

Beniaminek wywalczył drugie „oczko” w debiutanckim sezonie w lidze okręgowej, ponownie nie będąc zespołem faworyzowanym. – Długo prowadziliśmy i mając 2:0 po kwadransie trudno cieszyć się jakoś szczególnie z remisu. Ale trzeba przyznać, że zespół z Bestwiny był po przerwie silniejszy i zasłużenie wyrównał. Z przebiegu spotkania to dla nas niezły wynik, choć mogło być lepiej – komentuje z kolei trener miejscowych Tomasz Zużałek.

Szkoleniowcy obu ekip nie chcieli zarazem wypowiadać się oficjalnie o pracy sędziów środowego starcia. Jak wiadomo, kontrowersji mecz dostarczył co niemiara. Podyktowane zostały dwie „11”, drużyny kończyły potyczkę w składach 10-osobowych, beniaminkowi nie został uznany gol, zaś przyjezdni z Bestwiny domagali się odgwizdania kolejnego rzutu karnego...
Do góry