Polish English French German Hebrew Italian Japanese Portuguese Russian Spanish

Wywiad z Arturem Bierońskim

12. 04. 13
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 5249

W sezonie 1997/1998 z drużyną Odry Wodzisław zdobył tytuł Mistrza Polski Juniorów. Mimo, że nie zrobił oszałamiającej kariery, dziś jest jednym z najlepszych stoperów w bielskiej "okręgówce", który od dziewięciu lat zakłada te samy barwy klubowe. Świetne warunki fizyczne, doskonała gra głową i przegląd pola - tak opisuje go Janusz Marzec. Oto Artur Bieroński.

www.sportowebeskidy.pl rozmawiają z Arturem Bierońskim - kapitanem Pasjonata Dankowice, wychowankiem KS Bestwinka i mieszkańcem Bestwinki:

Gdy zadzwoniłem do Pana z prośbą o wywiad i wspomniałem sukces Mistrza Polski Juniorów, odpowiedział Pan słowami "skąd się to Panu wzięło" wyraźnie uśmiechając się do słuchawki. No więc właśnie, gdzie narodził się ten triumf?

- Pochodzę z Bestwinki, wspólnie z bratem Tomaszem [pomocnik, aktualnie grający w KS Bestwinka – przyp. red] jesteśmy wychowankami KS Bestwinki. Właśnie z bratem, udaliśmy się na turniej, który miał miejsce w Rydułtowach. Pamiętam, że zdobyliśmy tam po bramce i spodobaliśmy się trenerom Odry Wodzisław. Ci zaproponowali nam treningi w zespole juniorów młodszych. Po kilku zajęciach zostaliśmy wciągnięciu do starszego rocznika i wraz z juniorami starszymi pojechaliśmy na turniej o Mistrzostwo Polski Juniorów. Dla nas to był duży przeskok. Co prawda w wieku 17 lat występowaliśmy już w seniorskiej drużynie A-klasowej Bestwinki, ale mimo wszystko angaż w juniorskim zespole Odry Wodzisław nie był dla nas sportową degradacją, tylko awansem. Trenowaliśmy pięć razy w tygodniu, wiele czasu zajmował nam dojazd. Taki sukces pozostaje w głowie na całe życie. Grało się z różnymi wielkimi klubami, jak chociażby Lech Poznań, Gwarek Zabrze czy Ruch Chorzów. Zwiedziliśmy wiele stadionów, rywalizowaliśmy przeciwko takim zawodnikom jak Arkadiusz Głowacki, Damian Gorawski czy Maciej Scherfchen.

 

Dziś jednak tylko nielicznie pamiętaj o tym sukcesie z Pana udziałem. Nie jest to przecież małe osiągnięcie.

- Dla mnie osobiście jest to duży sukces, mało kto jednak o tym dziś rozpamiętuje. Sporym problemem był fakt, że klub po tym sukcesie nie zamierzał nas zatrzymać, każdy z nas poszedł w swoją stronę. Praktycznie cały zespół potracił się po zespołach z niskich szczebli rozgrywkowych. Chyba tylko Krzysztof Smoliński, Marek Kołek oraz Adam Śmigielski, coś tam ugrali w dawnej I lidze. Ale nie były to zawrotne kariery, raczej kilka epizodów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nic więcej.

Można rzecz, że początek kariery był wręcz idealny. Tak jak Pan mówi, praktycznie nikt z Was nie zrobił oszałamiającej kariery. Jakie mogłbyć tego przyczyny?

- Powoli kończył się wiek juniora, a nikt nam nie zaproponował przejścia do kadry seniorskiej. Z bratem mieliśmy kawałek drogi żeby dojechać na trening, codziennie pokonywaliśmy ponad 100 kilometrów. Sponsorowali nas tylko i wyłącznie rodzice. Koszta robiły swoje, dodatkowo brakowało czasu. Być może zabrakło menedżerów, znajomości, a może trzeba było zostać jeszcze na rok w zespole juniorskim. Dziś można tylko gdybać.

Utrzymujecie jeszcze jakiś kontakt z dawnymi kolegami?

- Raczej nie, praktycznie widujemy się przy okazji jakichś spotkań tak jak kiedyś chociażby z Adamem Śmigielskim gdy grał w Sokole Zabrzeg. Kiedyś myślałem, żeby zorganizować takie spotkanie, żeby powspominać stare czasy. Może kiedyś coś z tego się urodzi.

Po tym sukcesie związał się Pan z seniorską piłką. Wpierw była czechowicka Walcowania.

- Tak, wyniosłem z tego bardzo dużo. Grałem z zawodnikami, którzy dużo grali po wyższych ligach, że wspomnę Mirosława Madeję, Adama Stokowego, Artura Toborka, Arkadiusza Bartule, Rafała Bauta czy Krystiana Szustera. Od nich można się było czegoś nauczyć. Walczyliśmy o czołowe lokaty w czwartej lidze, plasowaliśmy się na podium. W Czechowicach zaczynałem na prawej obronie, ale w zasadzie trenerzy przesuwali mnie po całej szerokości boiska. Było się młodym zawodnikiem, dopiero wchodzącym do seniorskiej piłki, także czasem szkoleniowcy łatali mną dziury. Najważniejsze jednak, że regularnie grało się w lidze. W tamtych czasach miałem epizod w Polonii Warszawa. Przez tydzień byłem przymierzany do trzecioligowych rezerw. Nic wielkiego jednak z tego nie wyszło.

I tak, od wielu lat znajduje się Pan w Dankowiach. Z pewnością miał Pan propozycje z innych klubów, wyższych lig. Nie ciągnęło zmienić otoczenie?

- W tym roku stuknęło mi już tutaj dziewięć lat. Jest mi tutaj jak w domu, mam blisko z Bestwinki. Dookoła sami znajomi, pracę mam również dzięki klubowi. Jeszcze dwa, tzy lata temu, praktycznie co rundę dzwoniły kluby czwartoligowe. Cenię jednak sobie stabilizację i ciężko byłoby mi zmieniać otoczenie. Na początku przygody w Pasjonacie byłem jeszcze na sparingu w Miedzi Legnica, w starej drugiej lidze [po reorganizacji I liga – przyp. red.]. Później był jeszcze epizod treningowy w BKS-ie Stal Bielsko-Biała za kadencji trenera Janusza Marca. Pojawiłem się na kilku treningach, ale też do finalizacji rozmów nie doszło.

"Solidny obrońca, który zawsze służy pomocą kolegom z zespołu. Potrafi się świetnie ustawić, kapitalnie gra głową i stwarza zagrożenie przy stałych fragmentach gry. Dokonale czyta grę" – tak opisuje Pana trener Marzec. Czy Artur Bieroński ma jakieś wady?

- Każdy ma jakieś wady (śmiech). Faktycznie dobrze gram głową, kilka bramek w karierze już wpadło. Nie narzekam także na grę obiema nogami. Nie chcę mowić że jestem bez wad, ale ciężko mi znaleźć jakieś swoje duże mankamenty. Z wiekiem może trochę szwankuje przyśpieszenie.

Na koniec zapytam z czym wiąże Pan swoją piłkarską przyszłość?

- Oprócz występów na boiskach, zajmuję się także pracą trenerską. W KS Bestwince jestem odpowiedzialny za zespół juniorów. Kiedy skończę grać, będę chciał zostać trenerem. Podoba mi się to. Póki jednak Bozia da, będę chciał występować na boisku.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Bartłomiej Kawalec


***

Artur Bieroński - ur. 8 lutego 1980 roku w Pszczynie
Wychowanek KS Bestwinka, w swoje karierze reprezentował kluby:
1997-1998 Odra Wodzisław (juniorzy starsi)
1998-2003 Walcownia Czechowice-Dziedzice
2003-2012 Pasjonat Dankowice

Źródło: www.sportowebeskidy.pl

Do góry