Polish English French German Hebrew Italian Japanese Portuguese Russian Spanish

Wywiad z Adamem Kozielskim

12. 02. 20
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 4406

Adam Kozielski w rundzie jesiennej sezonu 2011/2012 był najlepszym strzelcem swojej drużyny, LKS-u Bestwina. Ten 23-letni napastnik w swojej karierze grał m.in. w: zespołach młodzieżowych obecnego TS-u Podbeskidzie oraz BKS-ie Stal Bielsko-Biała, w barwach którego zaliczył debiut na trzecioligowym szczeblu. Dzisiaj jest postrachem bramkarzy w bielskiej lidze okręgowej.

Pamiętasz jak zaczęła się twoja przygoda ze sportem? Gdzie stawiałeś pierwsze piłkarskie kroki?

- Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu. Z tego co pamiętam- odkąd tylko byłem w stanie kopnąć w piłkę robiłem to. Mój brat od małego miał inklinacje bramkarskie, wiec stworzyliśmy zgraną parę. To właśnie on, wspólnie z ojcem zarazili mnie pasją do piłki. Dzieciństwo wyglądało wtedy zupełnie inaczej niż dzisiaj. Prawie wszystkie zabawy opierały się na ruchu, na osiedlu koledzy codziennie zbierali ekipę do grania i w ten sposób większość dzieciństwa spędziłem na boisku. Dzisiaj dzieciaki tęż lubią grać, ale wybierają komputer. Miałem też trochę szczęście. Na osiedlu karpackim, na którym mieszkałem, było kilku chłopaków z talentem. Należał do nich m.in. Mariusz Sacha (obecnie Podbeskidzie) i Darek Rucki (BKS Stal), wiec poziom był wysoki. Podczas jednej z osiedlowych rywalizacji zauważył mnie trener Ryszard Kłusek. Nie pamiętam już dokładnie w jakich okolicznościach, ale zabrał mnie do szkółki piłkarskiej BBTS-u Włókniarz. Pamiętam, że byłem dwa, trzy lata młodszy od innych chłopaków. Później, powoływał mnie do kadry okręgu, za co jestem mu wdzięczny.

Wzorowałeś się wtedy na kimś? Miąłeś jakiegoś idola, a może masz nadal?

- Oczywiście, że tak. Jak każdy dzieciak, miałem swoich idoli. Przede wszystkim byli to zawodnicy grający ofensywnie i skutecznie, zawodnicy wyróżniających się inteligencją piłkarską, a nie harpagoni. Na takich się wzorowałem, bo zawsze też właśnie tymi cechami chciałem charakteryzować się na boisku. Wzorowałem się na Bergkampie i Sheringhamie, bardzo lubiłem także braci Laudrup. Później bardzo imponował mi Henry i Rooney. Ale największym moim idolem był i zawsze będzie Brazylijczyk Ronaldo.

Współpracowałeś do tej pory z kilkoma trenerami, któremu zawdzięczasz najwięcej?

- Uważam, że kilku trenerów, z którymi miałem dotychczas okazję współpracować czegoś mnie nauczyło. Sporo zawdzięczam, jak już wcześniej wspomnianemu trenerowi Kłuskowi, który we właściwy sposób wprowadził mnie do młodzieżowej piłki. To dzięki temu, że posiada bardzo dużą wiedzę szkoleniową i jest wielkim fanatykiem piłki. Nie wypada mi też nie wspomnieć o znakomitym wychowawcy Mirku Szymurze, z którym spotkałem się w drużynie BKS-u Stal. Pod jego opieką przeżyłem dotychczas najlepszy rok w mojej przygodzie z piłką. W tym okresie dostałem również szanse zadebiutowania w pierwszej drużynie, dzięki Januszowi Marcowi. Natomiast za kadencji Mandli liznąłem trochę profesjonalizmu, a Krzysztof Wiernik, w LKS-ie Bestwinie opowiadał niezłe kawały. Chyba nie pominąłem żadnego szkoleniowca, który miał istotny wpływ na mój rozwój. Wyróżnić chciałbym jednak przede wszystkim Krzysztofa Wolaka, który miał doskonały kontakt z zespołem i był dla mnie największym autorytetem trenerskim. Dzięki niemu zaaklimatyzowałem się w pierwszym zespole BKS-u i od razu wskoczyłem do składu. Niestety musiał opuścić klub i to był przełomowy moment w moim życiu piłkarskim i nie tylko.

Jak oceniasz twoją obecną współpracę z Krzysztofem Skrzypem?

- Trener Krzysiek Skrzyp wykonuję dotychczas, jak na ten szczebel rozgrywek, dobrą robotę. Szkoda, że wystąpił miedzy nim, a drużyną zgrzyt po meczu z Porąbką, bo nasze relacje mogłyby być jeszcze lepsze. Czas jednak leczy rany, a wiadomo, że jest to jego pierwszy sezon w seniorskiej piłce i niekiedy trochę nie radzi sobie z presją, jednak wykonuje swoją pracę sumiennie, z dużym zaangażowaniem i z sercem. Mentalność drużyny w dorosłej piłce znacznie różni się od młodzieżowej, jednak widać, że trener szybko asymiluje się do nowych warunków. Bardzo podoba mi się jego ambicjonalne i profesjonalne podejście do sprawy, jednak odpowiedni dystans pozostaje zachowany. Skrzyp wniósł do drużyny LKS-u styl gry, którego ewidentnie brakowało w poprzednich latach. Rozmawia z zawodnikami, jest otwarty na nasz punkt widzenia, analizuje uwagi i sugestie. Myślę że zmierza w dobrym kierunku rozwoju swojego trenerskiego fachu i czeka nas jeszcze co najmniej pół roku solidnej współpracy.

Zostawmy przeszłość i przyjrzyjmy się obecnym rozgrywką bielskiej ligi okręgowej. Na półmetku zmagań zajmujecie przyzwoite szóste miejsce, jednak wasza postawa i forma przypominała momentami rollercoaster. Z czego to wynikało?

- Myślę, że nasza pozycja jest dla wielu wielkim zaskoczeniem, szczególnie dla tych, którzy przed sezonem stawiali nas w roli faworyta do spadku. Nie ukrywam, że ja też nie spodziewałem się tak dobrego rezultatu. Mimo tego, że sezon dla nas rozpoczął się fatalnie, możemy cieszyć się spokojną wiosną. Najbardziej satysfakcjonujące jest to, że udało się nam osiągnąć korzystne rezultaty ze wszystkimi drużynami z czołówki, oprócz Jasienicy. Jednak męczyliśmy się z teoretycznie słabszymi przeciwnikami i stąd ta sinusoida. Wynikało to z tego, że nie potrafiliśmy udokumentować swojej przewagi nad drużynami broniącymi się. Atak pozycyjny nam nie leży, jednak przeznaczymy na ten element gry cały okres przygotowawczy i mam nadzieję, że efekty będzie widać już w drugiej odsłonie sezonu.

Jak oceniasz swoją postawę w rundzie jesiennej? Trzynaście bramek w siedemnastu spotkaniach. Jesteś zadowolony ze swojej skuteczności?

- Jestem usatysfakcjonowany, dlatego że nareszcie przestały dręczyć mnie urazy. Dzięki temu powoli odzyskuję swoją formę, jednak kondycja jeszcze nie ta, ale zamierzam mocno nad nią popracować w nowym roku i mam nadzieję, że dzięki temu poprawi się także moja skuteczność. Przed sezonem założyłem sobie, że strzelę dwadzieścia bramek w całych rozgrywkach, wiec na razie wszystko wskazuje na to, że uda mi się wykonać zadanie.

O co Bestwina powalczy w rundzie wiosennej? Stać was na lepszą lokatę na koniec sezonu?

- Tak jak wcześniej powiedziałem, jeśli uda nam się poprawić efektywność gry z teoretycznie słabszymi zespołami, to możemy pokusić się o czwartą lokatę. A cichym marzeniem, do spełniania którego będziemy dążyć jest podium w ostatecznym rozrachunku. Jeśli uda nam się odrobinę wzmocnić skład, to nadchodząca runda może być w naszym wykonaniu bardzo interesująca.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Krzysztof Biłka

Źródło: Gazeta Region

Do góry