Przełom Kaniów zakończył zmagania rundy jesiennej w bielskiej A-klasie na piątym miejscu ze stratą ośmiu punktów do lidera. O ostatnich wynikach, postawie zespołu oraz planach na najbliższy czas rozmawialiśmy z Adrianem Damazem - napastnikiem zespołu, który nie raz w minionym półroczu pozytywnie zaskoczył, ale także rozczarował.
Przed sezonem eksperci wymieniali was w gronie zespołów, które włączą się do walki o awans. Jak ty to odbierasz i jak oceniasz waszą postawę w zakończonej rundzie?
- Myślę że takie opinie wśród znawców tematu pojawiły się, m.in. dlatego, że zakończyliśmy ubiegły sezon ośmioma lub dziewięcioma zwycięstwami z rzędu, co w efekcie końcowym oznaczało tytuł wicemistrzowski dla Przełomu. Tyle jeśli chodzi o spekulacje fachowców. My zawsze robimy swoje i gramy o zwycięstwo. Znamy swój potencjał i możliwości. Mamy na tyle mocną drużynę, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym reprezentantem bielskiej A-klasy. Pozostaje więc pewien niedosyt, bo punktów w tej chwili na naszym koncie mogło być więcej, ale z drugiej strony nie ma tragedii, a poza tym przed nami jeszcze druga runda.
Po piętnastu spotkaniach (trzynaście jesiennych i dwa wiosenne rozegrane awansem) macie na koncie dwadzieścia dziewięć punktów i stratę ośmiu oczek do lidera z Kobiernic. Dużo czy mało? Do odrobienia?
- Moim zdaniem dużo, bo Soła Kobiernice to zespół, który gubi bardzo mało punktów, szczególnie z drużynami dużo niżej notowanymi, a przy kilku zespołach walczących o awans takie mecze są bardzo ważne i nie można w nich pozwolić sobie na jakąkolwiek stratę punktów. Mimo to twierdzę, że jest to do odrobienia, ale będzie bardzo ciężko ponieważ musimy liczyć na potknięcia drużyn z czołówki, no i oczywiście wygrywać wszystko co się da.
Wasza postawa w bielskiej A-klasie czasami przypominała sinusoidę. Dobre mecze, takie jak z Sokołem Zabrzeg czy Zaporą Wapienica, przeplataliście słabymi jak np. przegrana rywalizacja z Wilkowicami i Pionierem. Z czego to wynikało?
- Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie stwierdzić, dlaczego było tak, a nie inaczej. Może niepowodzenia wynikały z naszego nastawienia, przegraliśmy mecze sami ze sobą, a nie z przeciwnikiem. Natomiast jeśli chodzi o wspomniane dwa spotkania, to konfrontacja z Wilkowicami kompletnie nam nie wyszła pod względem sportowym, a rywalizację z Pionierem kończyliśmy w ósemkę, po trzech czerwonych kartkach. Niestety zdarzały nam się mecze, w których graliśmy poniżej oczekiwań działaczy, kibiców i nas samych.
Jak oceniasz swoją postawę w minionej rundzie? Jesteś z siebie zadowolony?
- W całej rundzie tylko raz zaczynałem mecz na ławce rezerwowych i raz pauzowałem za kartki, do tego dołożyłem siedem bramek, dlatego, uważam że był to dobry okres, ale z drugiej strony wiem, że mogę grać jeszcze lepiej. Moim największym mankamentem są braki kondycyjne. Przeważnie na kwadrans przed końcem spotkania prosiłem o zmianę. Wiadomo, jak nie ma wytrzymałości, to potem wszystko nie wygląda tak jak by się chciało. Przed nami zima a co za tym idzie okres przygotowawczy i mam zamiar nad tym mocno popracować.
Rozpoczął się okres przygotowawczy. Jakie macie plany z nim związane?
- Na pewno rozegramy kilka sparingów, a do tego dojdzie ciężka praca na treningach. Chcemy bowiem jak najlepiej wypaść w rundzie rewanżowej i powalczyć o czołowe ligowe lokaty.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Krzysztof Biłka
Źródło: Gazeta Region; http://www.sportowebeskidy.pl