Drukuj

Trener KS Bestwinka komentuje 5 kolejkę

08. 09. 15
Wpis dodał: Jerzy Zużałek(danielek2002)
Odsłony: 4205

 Trener KS Bestwinka Wiesław Jurczyk komentuje na łamach portalu www.sportowebeskidy wydarzenia 5 kolejki rozgrywek o mistrzostwo bielskiej A - klasy:

- Na wstępie muszę zaznaczyć, że jestem po raz pierwszy trenerem w tej klasie rozgrywkowej, co bynajmniej nie znaczy, że jej nie znam. Wyniki bielskiej A-klasy śledzę od dawna, a od czasu objęcia drużyny z Bestwinki, baczniej przyglądam się zespołom występującym w niej. Dlatego zaskoczyły mnie tylko dwie rzeczy. Remis w Kaniowie i rozmiary porażki Sokoła Buczkowice. Przekonany natomiast byłem o wygranej Pioniera Pisarzowice w Ligocie. Pionier jest dobrym, poukładanym zespołem i inny wynik byłby dla mnie dużą niespodzianką.

W ogóle nie zaskakują mnie rozmiary zwycięstwa Wilamowiczanki, która od dawna aspiruje do wysokich pozycji w tabeli A-klasy. Już wcześniej widziałem mecz z udziałem drużyny z Wilkowic i jej gra w defensywie nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Groń Bujaków był wprawdzie liderem, ale dla mnie to taki bardziej „papierowy tygrys”. Bestwina dysponuje ogranym, doświadczonym składem i wierzyłem w zwycięstwo LKS-u w Bujakowie. W spotkaniu Halnego Kalna z Hecznarowicami stawiałem na zwycięstwo gospodarzy i nie przeliczyłem się. Halny, jak na beniaminka, poczyna sobie bardzo przyzwoicie. W jego zespole nie brak zawodników występujących w lidze halowej piłki nożnej, stąd inklinacje do technicznej, kombinacyjnej gry. Sam fakt wygranej Soły Kobiernice nad Sokołem Buczkowice nie jest dla mnie zaskoczeniem, ale już sam wynik – tak. Równie duża niespodzianka wydarzyła się w Kaniowie. Przełom był zdecydowanym faworytem, a osłabiony Żar skazany na pożarcie.
No i na koniec nasz mecz w Kozach. Jako trener wychodzę z takiego założenia: u siebie wygrywać, na wyjazdach remisować. Szkoda, że na razie wychodzi nam tylko to drugie (śmiech). Z samego meczu w wykonaniu moich chłopaków jestem bardzo zadowolony. To było to czego oczekiwałem: walka, wybieganie i zaangażowanie przez 90 minut, a nie bezładna kopanina. Na ten remis jak najbardziej zasłużyliśmy, a przy sprzyjającym splocie okoliczności mogło być coś więcej.