Królowie remisów - tak można w skrócie określić poczynania KS-u Bestwinka. Beniaminek aż siedmiokrotnie kończył mecz podziałem punktów. To najwięcej w stawce Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej. Niemniej, KS potrafił rywalizować z drużynami z górnej części tabeli. Świadczą o tym m.in. remisy z LKS Łąka czy Fortuną Wyry. - Słyszeliśmy kilka uszczypliwych uwag pod naszym adresem, sugerujących, że nasza przygoda w okręgówce szybko się zakończy. Miejsce może nie jest rewelacyjne, ale uważam, że podołaliśmy. Nie mieliśmy meczu, w którym bylibyśmy wyraźnie gorsi od rywala. Oczywiście widać różnicę między A-klasą a okręgówką. Jest więcej taktyki i gry zespołowej, ale jeśli chodzi o samą grę, była ona dobra - mówi nam Marcin Sztorc, trener KS-u.
Ekipa z Bestwinki zakończyła jesień na 12. miejscu, jednak na dorobek 16. punktów można patrzeć dwojako. Z jednej strony, jest to dobra pozycja, aby zaatakować nawet górną "ósemkę". Z drugiej natomiast, trzeba patrzeć na dół... - Na pewno punktowo mogłoby być lepiej - czasem lepiej byłoby wygrać raz i przegrać dwa mecze, niż remisować. Zbyt łatwo traciliśmy bramki. W A i B-klasie nie straciliśmy ani jednej bramki po stałych fragmentach gry, a teraz około 70% naszych goli tracimy właśnie po nich. Nie zdarzył się jednak mecz, w którym zostalibyśmy zdominowani i zmuszeni do ciągłej obrony. Nie ukrywam, że trochę lepiej gra się nam z drużynami z czołówki - być może dlatego, że Bestwinka nie lubi chaosu, co nam sprzyja - dodaje Sztorc.
Jak więc kreślą się zimowe plany KS-u? - Stabilizacja to coś, co charakteryzowało nas przez ostatnie dwa lata. Jeśli pojawi się zawodnik gotowy, by do nas dołączyć, na pewno z takiej okazji skorzystamy. Będziemy pracować nad grą w obronie, nad stałymi fragmentami oraz fazami przejściowymi. Na ten moment nikt nie zgłaszał chęci odejścia, a sami również takich kroków nie podejmujemy - zdradza szkoleniowiec.