Po dłuższej przerwie znów mogliśmy emocjonować się lokalnymi derbami między LKS-em Bestwina a KS-em Bestwinka. Dziś lepiej wypadła drużyna, która w Lidze Okręgowej Bielsko-Tyskiej ma status beniaminka. Mecz odbył się na boisku ze sztuczną murawą w Czechowicach-Dziedzicach.- Fajny i wyrównany mecz. Dużo dobrej gry, ale też sporo męskiej walki. Można powiedzieć, że to, co powinno wpaść, to wpadło. O zwycięstwie naszym przesądziła chyba dyscyplina. Każdy zawodnik wiedział, jaką ma rolę do wykonania i dobrze ją realizował. Zwycięstwo dedykujemy Maciejowi Kosmatemu - świeżo upieczonemu tacie, który dziś cieszył się też z bramki - podsumował dla www.sportowebeskidy.pl trener KS-u Marcin Sztorc.
- Było czuć, że to prawdziwe derby - zarówno na boisku, jak i na trybunach panowała wyjątkowa atmosfera. Czy mecz mógł zakończyć się remisem? Trudno powiedzieć, choć wydaje się, że to KS miał dziś nieco więcej argumentów po swojej stronie. Mimo to dziękuję całej drużynie za ogromne zaangażowanie i walkę do ostatniej minuty - tego z pewnością nie zabrakło. Widać było, że zapowiedź trenera Marcina Sztorca nie była przypadkowa - jego słowa płynęły prosto z serca, a zespół z Bestwinki rzeczywiście potwierdził je na boisku, grając twardo i z pełnym poświęceniem - ocenia szkoleniowiec LKS-u, Marcin Stefanowicz.
Od pierwszych minut spotkanie stało na dobrym poziomie i miało intensywny, fizyczny charakter. Goście z Bestwinki zaczęli bardzo dobrze - kilka rzutów rożnych i wolnych w pierwszym kwadransie gry siało sporo zamieszania w polu karnym LKS-u. Gospodarze jednak skutecznie się bronili, a w 20. minucie to oni jako pierwsi znaleźli sposób na otwarcie wyniku. Po dobrze bitym rzucie wolnym z bocznego sektora piłka trafiła w pole karne, gdzie zupełnie niepilnowany Hubert Matykiewicz wykorzystał swoją szansę i dał LKS-owi prowadzenie 1:0.
Utrata bramki podziałała mobilizująco na KS, który szybko przejął inicjatywę. W 29. minucie przyniosło to efekt - po precyzyjnym dośrodkowaniu Adriana Miroskiego w pole karne najlepiej odnalazł się Grzegorz Sztorc, który głową skierował piłkę do siatki, doprowadzając do wyrównania. W końcówce pierwszej połowy goście mogli nawet wyjść na prowadzenie - Jakub Przewoźnik znalazł się w dobrej sytuacji w polu karnym, ale jego mocny strzał z 14. metra obronił bramkarz gospodarzy.
Po przerwie mecz pozostał otwarty, jednak to ekipa z Bestwinki wykazała się większą skutecznością. W 51. minucie, po rzucie rożnym, G. Sztorc przedłużył tor lotu piłki, a Kamil Kucharczyk z bliskiej odległości dopełnił formalności, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Gospodarze starali się odpowiedzieć, ale w 65. minucie ich sytuacja się skomplikowała - po faulu na G. Sztorcu arbiter podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Maciej Kosmaty, podwyższając na 3:1.
W końcówce spotkania ekipa z Bestwiny ruszyła do odważniejszych ataków, próbując jeszcze odwrócić losy meczu. Zespół gospodarzy miał więcej z gry, dłużej utrzymywał się przy piłce i mądrze budował akcje ofensywne. Ich determinacja przyniosła efekt w 88. minucie, kiedy po długim podaniu w pole karne obrońcy KS-u przysnęli, Matykiewicz wykorzystał sytuację, zdobywając bramkę kontaktową. Na więcej tego dnia jednak beniaminek nie pozwolił... Co ciekawe po strzale Huberta Matykiewicza piłka przeleciała przez bramkę i znalazła się poza nią, wprawiając w zaskoczenie zawodników jak i obserwatorów. Sprawcą zamieszania okazała się dziurawa siatka… Ostatecznie arbiter po konsultacji z asystentem uznał bramkę
LKS Bestwina – KS Bestwinka 2:3
LKS Bestwina: Kopeć, Markiel, Matykiewicz, Wójtowicz (Kwaśniak), Gala, Wilczek (Pietrzyk), Gacek (Zelek), Gawor, Sawicki, Grabski, Patroń
KS Bestwinka: Bazin, Tomala, Kucharczyk, Kania, Fluder, Kosmaty, Miroski, Przewoźnik, Willmann (Francuz), Kościuch (Łuszczak), Sztorc (Adamczyk)
Zdjęcie: Radio Bielsko