Poniżej zamieszczam dwie relacje z derbowego meczu na szczeblu klasy okręgowej bielsko-tyskiej KS Bestwinka-LKS Pasjonat Dankowice. Autorem pierwszej jest administrator profilu KS Bestwinka na Facebooku, stamtąd również zdjęcie, druga pochodzi z www.sportowebeskidy.pl:KSB 1 : 2 LKS Pasjonat Dankowice (0-0) bramki: Sztorc 75'/Szewczyk, Bogusz
KS Bestwinka: Chmielniak, Kucharczyk, Fluder, Kołodziej, Lisewski (Przewoźnik), Tomala (Francuz), Willamnn (Sajdak)(Kościuch) Kosmaty, Łuszczak (Woźniak), Adamczyk, Sztorc
Pierwsza odsłona derbowego starcia nie należała do łatwych. Zdecydowanie więcej z gry mieli goście z Dankowic,o czym chyba najlepiej świadczyć może aż dziesięć rzutów rożnych, jednak ze wszystkich tych stałych fragmentów udało się wyjść bez utraty gola. Najgroźniej było w minucie 32 gdy po rozegraniu jednego z wyżej wymienionych rogów i mocnym strzale z dystansu piłka ląduje na poprzeczce. Budowanie naszych ofensywnych poczynań nie przychodziło łatwo, jednak po 40 minutach gry to nasz zespół powinien objąć prowadzenie. Wysoki pressing Rafała Adamczyka pozwolił mu na zmierzenie się oko w oko z Amadeuszem Golikem, niestety strzał po naszej pierwszej i jak się okazało, jedynej „setce” ląduje w ogrodzie u sąsiada…
Prawdziwe derbowe emocje zaczęły się jednak po zmianie stron. Przede wszystkim gra się wyrównała i nasz zespół zaczął również dochodzić „do głosu” i groźnie bywało zarówno pod bramką Dominika jak i Amadeusza. Najpierw z ostrego kąta próbował jeden z „pasjonatów”. Pierwszy strzał „z akcji” w światło bramki z naszej strony to 58 minuta, uderza Kuba Przewoźnik, broni Golik. Kolejna akcja to przejęcie „Kuzyna” w polu karnym rywali niestety niezakończone strzałem. W minucie 60 sprawy się komplikują, rywala w polu karnym fauluje Kacper Kołodziej, arbiter wskazuje „11”. Jak to się jednak mawia karny, to jeszcze nie gol, tym razem Dominik świetnie wyczuwa intencje strzelca i zalicza świetną interwencję. Pięć minut później niewykorzystany rzut karny powinien zemścić się na drużynie z Dankowic. Dośrodkowanie Maćka Kosmatego głową zamyka Egon, niestety mimo bliskiej odległości trafia wprost w bramkarza. Co nie udało się w sytuacji klarownej, udaje się dwie minuty później, po kolejnej wrzutce tym razem autorstwa Patryka Fludera Grzegorz uderza ponownie głową ze znacznie trudniejszej pozycji, co jednak ważne uderza skutecznie i pierwszy raz w tym sezonie wychodzimy na prowadzenie. Kolejna akcja to groźne uderzenie Damiana Woźniaka, niestety nad poprzeczką. Kolejna akcja to 80 minuta ponownie w pole karne rywala wpada Damian, również tym razem arbiter nie ma wątpliwości i dyktuje „11” w drugą stronę. Naprzeciw Amadeusza staje nasz kapitan. W głowach wszystkich kibiców kreśli się już świętowanie pierwszego zwycięstwa i to w derbowym pojedynku. Niestety Patryk przenosi piłkę wysoko nad poprzeczką… W końcówce powracają koszmary zemsty niewykorzystanych sytuacji, chwile po niewykorzystanym rzucie karnym Pasjonat wyrównuje, a w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry w łatwy sposób zdobywa zwycięskiego gola… Tym sposobem (prawie) wygrane derby kończą się naszą trzecią ligową porażką. I trudno o inny komentarz niż kolejny, spory niedosyt.
- Mecz mógł się podobać kibicom, szczególnie w końcówce. Działo się do ostatniego gwizdka - przyznaje trener KS-u, Marcin Sztorc. - Nie było łatwo w tym spotkaniu. Niby mieliśmy optyczną przewagę, ale konkretów brakowało. W ostatnich minutach jednak widowisko zyskało na emocjach - zauważa z kolei Andrzej Tomala, szkoleniowiec Pasjonata.
Premierowa odsłona upłynęła bez goli, co nie oznacza, że na boisku nie działo się nic. Częściej przy piłce byli gracze Pasjonata, lecz mieli oni problemy z kreowaniem sytuacji strzeleckich z gatunku klarownych. Prócz sytuacji Adriana Heroka, który trafił w poprzeczkę i przegranego pojedynku sam na sam Błażeja Cięciela, z przewagi gości nie wyniknęło za wiele. KS, mimo iż oddał inicjatywę, to też miał swoją okazję. "Prezentu" po błędzie przy wyprowadzeniu piłki nie wykorzystał Rafał Adamczyk.
Spotkanie nabrało rumieńców, mniej więcej, od 60. minuty. To wówczas Dominik Chmielniak obronił rzut karny egzekwowany przez Cięciela po faulu Kacpra Kołodzieja. Pasjonat nie skorzystał na szansie i musiał gonić wynik. W 75. minucie Grzegorz Sztorc głową sfinalizował dośrodkowanie z głębi pola. 5. minut później to gospodarze mieli "11" i... również jej nie wykorzystali. Patryk Fluder przestrzelił z "wapna", który był następstwem faulu Amadeusza Golika. Dankowiczanie uwierzyli po tej sytuacji, że są w stanie odwrócić losy meczu i to mi się udało. W 84. minucie Ksawery Szewczyk wykończył na 7. metrze podanie wzdłuż pola karnego od Adriana Szarego. W 90. minucie gola na wagę trzech punktów strzelił dla Pasjonata zmiennik, Filip Bogusz, po wcześniejszej indywidualnej akcji Huberta Walusia.